Ile Ciastek Może Mieszkać W Mieszkaniu?

Wideo: Ile Ciastek Może Mieszkać W Mieszkaniu?

Wideo: Ile Ciastek Może Mieszkać W Mieszkaniu?
Wideo: METAMORFOZA mieszkania za 11 tysięcy 2024, Marsz
Ile Ciastek Może Mieszkać W Mieszkaniu?
Ile Ciastek Może Mieszkać W Mieszkaniu?
Anonim
Ile ciastek może mieszkać w mieszkaniu? - Brownie, ciasteczka
Ile ciastek może mieszkać w mieszkaniu? - Brownie, ciasteczka

Rzeczywiście, ile ciastek może być w domu, chacie, mieszkaniu? Zawsze myślałem, że jestem sam. Ale historia opowiedziana mi przez przyjaciela zachwiała tym przekonaniem. Przekazuję jej historię słowo w słowo:

- Wiesz, że w ostatnich latach często musiałem się przeprowadzać. Od mieszkania do mieszkania, od miasta do miasta, nawet z kraju do kraju. Przez jakiś czas mieszkałem w Dagestanie. Inne zwyczaje, obcy bogowie. Ale tak się złożyło, że konieczne stało się przeniesienie się na terytorium Krasnodaru.

Pakowałem swoje rzeczy, zamawiałem pojemnik, ale potem przypomniałem sobie o Brownie. Co robić? Zabrać ze sobą czy wyjechać? Pytałem znających się na rzeczy ludzi, którzy radzili: - Zabierz to ze sobą.

Oczywiście nie przywiązałem łyka do samochodu, ale wybrałem ten moment, otworzyłem torbę z rzeczami, wrzuciłem ręcznik kuchenny i zaprosiłem: - Dziadek sąsiadem, przyjedź ze mną do nowego miasta, do jakiegoś nowe mieszkanie. Wsiadaj do torby! - I wyszedł z pokoju. Potem wróciła, zapięła torbę, ale otworzyła ją dopiero w nowym mieszkaniu. Przyjechali. Wyładowali rzeczy, a ja, z honoru, zaprosiłem Szefa, żeby wyszedł, żeby się osiedlił jak w domu.

Wygląda na to, że zrobiła wszystko dobrze, szanowała Szefa!

Image
Image

Tutaj ponownie planowana jest przeprowadzka do innego mieszkania. A poltergeist zaczął się w domu! Wszystko leci, wszystko puka! I wtedy olśniło mnie: - Brownie jest zły! Stałem na środku pokoju i stanowczo powiedziałem: - Przestańcie chuligaństwo! Znasz siebie, musisz znowu się ruszyć. Zabiorę cię ze sobą, nie martw się!

I tej samej nocy to się stało…

Budzę się z silnego pchnięcia w plecy. Nie otwierając oczu mamroczę: - Nie kłopocz się! Ale wstrząsy stają się silniejsze. Musiałem otworzyć jedno oko. I na wysokości tego na wpół śpiącego oka powoli pojawia się następujący obraz: dwaj mali mężczyźni ściągają ze mnie koc i mówią: – Pani, pani, obudź się! Łapię koc i naciągam go na siebie, całkowicie przekonany, że śnię. Ale głosy stają się coraz głośniejsze.

Musiałem otworzyć oboje oczu. Naprzeciw mnie niespokojny facet tańczy z niecierpliwością i nadal naciąga koc. Mały czarny, kędzierzawy, w kożuchu z owczej skóry, jego oczy błyszczą. Z drugiej strony trzymał się stateczny chłop w białej lnianej koszuli, te same porty. Na głowie ma jakiś kapelusz, jego blond włosy są wytrzepane, ale widać, że nie są siwe, tylko spalone.

Jakaś chuda broda, nie długa, ale zadbana. Głupia scena. Po uwolnieniu koca patrzą na mnie wszystkimi oczami, ale staram się ukryć i kontynuować sen. Ale go tam nie było. Koc nagle odrywa się i ląduje daleko na przeciwległej ścianie. A ja już siedzę na łóżku i tępo patrzę na niespodziewanych gości.

- Ciastka! Ale dlaczego dwa? Co dziwne, to ja wypowiadam się jako pierwszy. Temat w mojej głowie jest wciąż ten sam: - A więc wy dwoje! Dlaczego skaczesz? Powiedziała, że zabiorę wszystkich! I znów próbuję się położyć, przekonując siebie, że obserwuję sen.

Ale starszy robi krok w moją stronę, grzecznie zdejmuje kapelusz i mruczy: - Tak jest, pani! Musisz porozmawiać! Nieznana siła unosi mnie w górę i teraz albo idę, albo gładko unosi się nad podłogą w kierunku kuchni. Cała nasza trójka wpadła do kuchni.

A potem widzę żałośnie zgarbioną postać na stołku pod ścianą. Stary człowiek siedzi, z kolanami przyciśniętymi do piersi małymi rączkami. Wszelkiego rodzaju odrapane, odrapane ubrania. Rostik jest taki sam jak te, nie więcej niż pół metra.

Myślę: - Kolejny Brownie! Myśl nie idzie dalej, ale na głos znowu głupio powtarzam: - Powiedziałem to samo! Wezmę to ze sobą! Pierwsi jakoś dziwnie na siebie patrzą, ciemnowłosy znów zaczyna galopować jak koza, słyszę chłopa, zachęca starca: - Tak, mów głośniej, nie bój się! Przenoszę wzrok na zmiętą postać, staje się nieznośnie żal go, bezdomnego.

Image
Image

A on patrzy na mnie, często mruga i zaczyna coś mówić szybko, szybko. Słucham. - Więc o to właśnie chodzi - jak głupiec, wyjaśnia. - Mieszkam tu od dawna, jestem do tego przyzwyczajony. A potem pojawiłaś się ze swoimi kulisami. Jest ich dwóch, najwyraźniej zostali przyjaciółmi. Cóż, poprowadźmy mnie za rogiem.

Nie ma zbawiciela. Po prostu zaczęli się do siebie przyzwyczajać, stało się spokojniej żyć. I oto jesteś z przeprowadzką. Słyszę, mówisz, wezmę to ze sobą! A ja nie chcę nigdzie iść! To jest mój dom! Zostaw mnie tutaj! Więc stary Mistrz dalej żałośnie mnie przekonuje, a ja wyjaśniam sobie sytuację: - Tak. Jesteś stąd. Skąd jesteście?

Czernenki znów podskakuje i kręci się wokół mnie w tańcu, krzyczy w przerwach: - Jadę z tobą z Dagestanu! Kocham podróżować! I znowu pojadę! Znowu galopował. - I dogadałem się z tym starym mieszkaniem. Był niemiły właściciel, - chłop włączył się do rozmowy, - zabierz nas ze sobą i tego słabeusza - skinął głową starcowi - stąd wyjdziemy. Zgódź się z nowymi właścicielami, aby nie zapraszać nikogo z Tobą.

Z łatwością zgadzam się spełnić wszystkie prośby, wtedy jest kompletna mgła.

Rano budzę się we własnym łóżku, ale doskonale pamiętam wszystkie szczegóły tego niesamowitego spotkania. Po spotkaniu z nowymi właścicielami mieszkania pod przykrywką snu opowiadam o prośbie Brownie. Nowi właściciele zaskakująco poważnie podchodzą do prośby i obiecują uszanować Brownie.

Moglibyśmy położyć temu kres i dalej wierzyć, że mi się to wszystko śniło, gdyby nie dziwna kontynuacja tej historii.

Pociąg, którym podróżowałem przekroczył dwie granice, surowi celnicy sprawdzali wszystkie bagaże, otwierali i sprawdzali torby i walizki. Ale torba, w której moje brownie przeniosła się w nowe miejsce, wydawała się nawet tego nie zauważać. Podnieś półkę, spójrz na nią, jakby była pustą przestrzenią, a następnie opuść ją ponownie. I tak było na obu granicach…

Dziwne? Być może, naturalnie. Magia Brownies wpływa również na celników.

Znając mojego przyjaciela, realistę i sceptyka, nie wątpiłem w prawdziwość tej historii. Możesz tego nie spotkać w życiu.

To prawda, że częściej takie historie są przebrane za bajki. Ale ty i ja wiemy, że w bajkach jest więcej prawdy niż fikcji. Tutaj na przykład książki wydawnictwa „Severnaya Skazka”, więc tam dziadek Matvey opowiada takie historie! Jeśli nie chcesz, uwierzysz!

Zalecana: