Jaszczuroludzie W Rosji

Spisu treści:

Wideo: Jaszczuroludzie W Rosji

Wideo: Jaszczuroludzie W Rosji
Wideo: Срочно! 22.11.21 Поляки мечутся в ужасе! Евросоюз не стал злить Россию и сдал Польшу добровольно 2024, Marsz
Jaszczuroludzie W Rosji
Jaszczuroludzie W Rosji
Anonim
Jaszczuroludzie w Rosji - jaszczurka, człowiek-jaszczurka, Słowianie
Jaszczuroludzie w Rosji - jaszczurka, człowiek-jaszczurka, Słowianie

Dziś nasza prasa pełna jest sensacyjnych artykułów o wszelkiego rodzaju niezwykłych zjawiskach i cudach, które, niestety, często opierają się tylko na jałowych spekulacjach ich autorów. Czasami, w poszukiwaniu wrażeń, nie wahają się zrobić czegokolwiek, w tym nawet celowego oszukiwania naiwnego czytelnika i rażącego fałszowania faktów.

Ale co prostsze, wystarczy rozejrzeć się uważnie, zajrzeć do pozornie dobrze znanych starych książek, a spadnie na Ciebie prawdziwa fala tak niesamowitych faktów, z których obfitości zatoczy się najodważniejszy pisarz science fiction! Aby to zrobić, wystarczy być uważnym i pilnym, tylko w tym przypadku pożółkłe tomy starożytnych folio ujawnią ci swoje objawienia!

Kto z nas nie słyszał z lat szkolnych o słynnym PSRL (Kompletny zbiór kronik rosyjskich). Nie trzeba dodawać, że liczne tomy trudnych do odczytania tekstów to los wąskiego kręgu fachowców. Jednak wśród dziesiątek i dziesiątek starożytnych rękopisów, wielokrotnie wznawianych, są takie, które są dobrze przystosowane do języka współczesnego czytelnika.

Przestudiowane i ponownie zbadane przez wiele pokoleń historyków krajowych i zagranicznych, zdają się nie kryć niczego nowego, a nawet bardziej niezwykłego, ale tylko na pierwszy rzut oka tak się wydaje. Wystarczy oderwać się od dzisiejszego zgiełku i odetchnąć aromatem minionych epok, dotknąć przeszłości, bo to z pewnością wynagrodzi Was najbardziej niesamowitymi odkryciami!

Ile toczy się dzisiaj sporów o tak sławną postać w wielu rosyjskich bajkach i eposach - Wąż Gorynyche! Jak tylko historycy i publicyści nie wyjaśnią istoty tego bardzo niezwykłego stworzenia. Niektórzy jednocześnie widzą w nim wytwór sił potężnego żywiołu, w szczególności tornada, podczas gdy inni widzą w nim nawet gigantyczny mongolsko-chiński miotacz ognia.

Image
Image

Co prawda pojawiają się głosy, że być może Wąż Gorynych miał bardzo realny prototyp jako rodzaj reliktowego dinozaura, ale jednocześnie wszyscy od razu zastrzegają, że nie ma faktycznego potwierdzenia tej hipotezy.

Kompletność! Istnieje potwierdzenie wersji prawdziwego istnienia Węża, wystarczy ponownie przeczytać oryginalne teksty tych samych dobrze znanych eposów, wystarczy powoli przerzucić starożytne kroniki.

Zacznijmy od tego, że oprócz licznych bajecznych i epickich wizerunków Węża, starożytna rosyjska mitologia przyniosła nam niesamowity i dość specyficzny obraz pewnej świętej Jaszczurki - praojca, który rzekomo stworzył wszystko, co żyje na Ziemi. To z jaja wyklutego przez tę pierwszą jaszczurkę narodził się nasz świat. Początki tego mitu sięgają początków starożytnej kultury aryjskiej i są podobno jednymi z najstarszych.

A teraz zadajmy bardzo logiczne pytanie: dlaczego istniał tak długotrwały i niesamowicie uporczywy kult jakiegoś wymyślonego stworzenia, podczas gdy wszystkie inne kulty i totemy wśród starożytnej Rusi i Słowian zawsze kojarzyły się z bardzo realnymi i konkretnymi przedstawicielami zwierzęcia świat: lamparty i niedźwiedzie, byki i łabędzie?

Z jakiegoś powodu, a zwłaszcza z jakiegoś powodu, kult pogromców bestii był silny w północno-zachodnich regionach Rosji, na ziemiach nowogrodzkich i pskowskich. Może dlatego ten kult istniał, bo kiedyś byli jaszczuroludzie? Tak więc powszechnie znany jest mit o pewnej dwugłowej jaszczurce Chud, która jedną głową połykała zachodzące słońce, a drugą wyrzucała poranne słońce na niebo.

Image
Image

Nawet Herodot mówił o pewnym mieszkańcu Neurow, który żył „na ziemi zwróconej ku północnemu wiatrowi” i musiał stamtąd uciekać do kraju Budinów (plemion kultury Juchnowskiej) tylko dlatego, że ich ziemia została zalana straszliwymi wężami. Historycy ci datują wydarzenia na około VI wiek p.n.e. Oczywiście, nikt nigdy nie migruje z powodu mitycznych potworów, ale jest to bardziej niż prawdopodobne ucieczka przed całkiem prawdziwymi potworami, zwłaszcza jeśli były bardzo krwiożercze.

Kiedyś światowej sławy ekspert od starożytnej Rosji, akademik BA Rybakov, zajmował się badaniem zagadnień związanych z „rosyjskimi jaszczurkami”. Szczególnie interesująca nas jest jego analiza znanego eposu o nowogrodzkim kupcu Sadko. Ta epopeja okazała się tak zaszyfrowana, że tylko tak wielki naukowiec mógł zrozumieć jej istotę i znaczenie.

Przede wszystkim zastrzeżmy, że B. A. Rybakow, a także słynny XIX-wieczny historyk N. I. Kostomarow, uważany za epos o Sadko, jeden z najstarszych na ziemiach nowogrodzkich, zakorzeniony w czasach przedchrześcijańskich. Jednocześnie w oryginalnej wersji Sadko nie podróżuje, ale po prostu przychodzi z psałterią na brzeg jeziora-rzeki i gra tam swoje pieśni pewnemu królowi wody. Wizerunek króla w eposie ma być antropomorficzny, nie jest w żaden sposób opisywany.

Jednak w wielu przypadkach jest on określany jako „wujek Ilmen” lub „królowa Whitefish”. Co więcej, król wody, któremu podobała się gra Sadko, wychodzi z wody i obiecuje mu za przyjemność, jaką mu sprawiał, stały, bogaty połów ryb i schwytanie nawet złotej rybki („ryby ze złotym piórem”). Potem Sadko szybko się wzbogaca, stając się najbardziej szanowaną osobą w Nowogrodzie.

Obraz
Obraz

Akademik B. A. Rybakow w swoim podstawowym dziele „Pogaństwo starożytnej Rusi” pisze w związku z tym: „W związku z tematem pisania (temat jaszczurki), oryginalne gusli z pierwszej połowy XII wieku z wykopalisk w Nowogrodzie są Szczególne zainteresowanie.

Harfa to płaskie koryto z rowkami na sześć kołków. Lewa (od guslar) strona instrumentu jest rzeźbiarsko ukształtowana, podobnie jak głowa i część tułowia jaszczurki. Pod głową jaszczurki rysuje się dwie małe jaszczurki.

Lew i ptak są przedstawione na odwrocie guzela. Tak więc w zdobnictwie guzel występują wszystkie trzy strefy życiowe: niebo (ptak), ziemia (koń, lew) i podwodny świat (jaszczurka).

Jaszczurka dominuje nad wszystkim i dzięki swojej trójwymiarowej rzeźbiarstwie łączy obie płaszczyzny instrumentu. Takie zdobione gusli są przedstawiane przez guslar na bransoletce z XII-XIII wieku.

Jest gusli z wizerunkiem dwóch głów konia (koń jest powszechną ofiarą dla konia wodnego); są gusli, na których, podobnie jak ornament na ukraińskiej bandurze, przedstawione są fale (gusli z XIV wieku) … Ornament nowogrodzki gusli z XI XIV wieku bezpośrednio wskazuje na połączenie tego podwodnego królestwa - jaszczurki. Wszystko to jest całkiem zgodne z archaiczną wersją eposu: guslar podoba się podwodnemu bóstwu, a bóstwo zmienia standard życia biednego, ale przebiegłego guslara”.

I od razu pytanie: dlaczego na harfie wśród prawdziwych zwierząt pojawia się nagle jedna mityczna - jaszczurka? Może więc wcale nie jest mityczna, ale tak realna jak reszta, a jeszcze bardziej dominująca nad nimi siłą i mocą, a przez to bardziej szanowana?

Liczne wizerunki jaszczurki znalezione podczas wykopalisk w rejonie Nowogrodu i Pskowa, przede wszystkim na konstrukcjach domów i chochli, przedstawiają niemal obraz zupełnie prawdziwego stworzenia z dużą, wydłużoną kufą i ogromnym pyskiem z wyraźnie zaznaczonymi dużymi zębami. Obrazy te mogą dobrze odpowiadać mezozaurom lub kronozaurom, myląc umysły naukowców z nowymi i nowymi plotkami o ich obecnym istnieniu.

A natura ofiar składanych „podwodnemu królowi” również wiele wyjaśnia. Nie jest to jakiś abstrakcyjny fetysz, ale bardzo prawdziwe zwierzę, a jednocześnie jest wystarczająco duże, aby zaspokoić bardzo żarłoczne bóstwo jeziora.

Zwierzę to składa się w ofierze podwodnemu potworowi nie wtedy, gdy jest to konieczne, ale głównie zimą, czyli w czasie największego głodu. Słynny historyk i folklorysta A. N. Afanasjew pisał o tym w ten sposób: „Chłopi kupują konia w pokoju, karmią go chlebem przez trzy dni, potem nakładają dwa kamienie młyńskie, obtaczają głowę miodem, w grzywę wplatają czerwone wstążki i wkładają je do przerębla o północy …"

Jednak podobno wymagającego „króla podwodnego” nie zawsze zadowalała końska ofiara, jak mówią pisma, które do nas dotarły, a przeobrażając się „w obraz dzikiej bestii korkodyla”, dość często atakowała żeglarskich rybaków i kupców. mijają go w łodziach, topiąc ich jednodrzewowe czółna i jedząc się. Było się czego obawiać o takiego „króla” i dlaczego przynosić mu obfite ofiary.

Akademik Rybakow, analizując oryginalne wersje eposu o Sadku, znalazł nawet bardzo realne miejsce na „komunikację” guslara z podwodnym królem. Według jego obliczeń miało to miejsce nad jeziorem Ilmen, w pobliżu źródeł Wołchowa, na zachodnim (lewym, tzw. „Sofii”) brzegu rzeki. To miejsce jest znane jako Peryn. W 1952 roku podczas wykopalisk prowadzonych przez archeologów w Peryniu odkryto świątynię, którą Rybakow określa jako sanktuarium „krokodyli” w Peryniu. Uważa się, że stamtąd miało miejsce późniejsze pojawienie się boga Peruna …

Obraz
Obraz

Akademik Rybakow zwrócił uwagę na bardzo stabilne i dobrze określone siedlisko „podwodnego króla”: antyki, jaszczurka znajduje się, szczególnie w regionie północnym …”

A co mówią kroniki? Najstarsza wzmianka o podwodnym wężu pochodzi z XI wieku. Są to tzw. „Rozmowy Grzegorza Teologa o procesie miejskim”, skierowane przeciwko pogaństwu i zawarte w kronice pod rokiem 1068.

Rozdział o rybołówstwie i związanych z nim obrzędach pogańskich brzmi:

„… O (ktoś, kto) pożera swoje nowo odnalezione, mam dużo (wdzięczna ofiara za bogaty połów)… Bóg, który posłał niebo i ziemię, wznieci się. Nazywa boginię rzeką, a żyjąca w niej bestia, jakby wzywając Boga, domaga się stworzenia”.

A oto, co pisze nieznany kronikarz pskowski z XVI wieku:

„Latem 7090 (1582) … Tego samego lata bestie z rzeki i droga migawki wyszły z lutii Korkodili; tam jest dużo ludzi. A ludzie byli przerażeni i modlili się do Boga na całej ziemi. A paczki się ukryją, ale inne zostaną umieszczone”(Pskov Chronicles. M., 1955, t. 2, s. 262.).

Jednak pojawienie się „korkodyli” nie zawsze było tak przerażające. Sensacyjne przekazy w tej sprawie pozostawił nam niemiecki podróżnik-naukowiec Zygmunt Herberstein w swoich „Zapisach o Moskwie”, spisanych w pierwszej połowie XVI w. opowiada niemieckiemu naukowcowi o jaszczurkach bestii udomowionych przez naród rosyjski!

Tak więc, pisze Herberstein, mówiąc o północno-zachodnich ziemiach Rosji:

„Wciąż jest wielu bałwochwalców, którzy żywią się w domu, jakby Penates, jakiś wąż o czterech krótkich nogach, jak jaszczurki o czarnym i grubym ciele, które mają nie więcej niż 3 przęsła (60-70 cm) i długość i są nazywane givoites … W wyznaczone dni ludzie sprzątają swój dom i z pewnym strachem cała rodzina z szacunkiem oddaje im cześć, czołgając się do dostarczonego jedzenia. Nieszczęścia przypisuje się temu, którego wężowe bóstwo było słabo nakarmione”(S. Gerberstein. Notatki o sprawach Moscovit. St. Petersburg, 1908, s. 178).

Można więc śmiało powiedzieć, że prawdziwi zwierzęcy jaszczuroludzie, zresztą kilku gatunków (zarówno drapieżnych podwodnych, jak i udomowionych lądowych), czuli się bardzo dobrze kilka wieków temu, przetrwali więc niemal do naszych historycznych czasów (wszak z wydarzeń opisane, alienujemy życie około ośmiu pokoleń!)

Ale co stało się później? Dlaczego te pozornie czczone i święte zwierzęta nie przetrwały do dziś? Najprawdopodobniej dlatego nie przeżyli, że byli zbyt czczeni! I znowu zwracamy się do kronik. Faktem jest, że pogański bóg jaszczurki był niewątpliwie najgroźniejszym wrogiem ideologicznym dla chrześcijaństwa zasadzonego w XI-XVI wieku na północno-zachodnich ziemiach rosyjskich. Nie można było przekonać ludzi do wyrzeczenia się potężnego i deifikowanego zwierzęcia, które dobrze znali.

Najprawdopodobniej w tej sytuacji mogło być tylko jedno wyjście: bezlitosna fizyczna eksterminacja wszystkich świętych zwierząt i jednocześnie całkowite wykorzenienie wszelkiej pamięci o nich. Dlatego jaszczurki określane są w kronikach chrześcijańskich jako „bezbożni i demoniczni czarnoksiężnicy rzeczni”, „diabelci piekieł” i „diabelskie gady”.

Takie epitety oznaczały jednoznaczny wyrok śmierci na reliktowe zwierzęta. Represje wobec „podwodnych królów” były bezlitosne. Najwyraźniej najpierw zajmowali się udomowionymi małymi stworzeniami, a potem zaczęli brać na siebie drapieżne rzeczne. Kroniki bardzo malowniczo przedstawiają konkretne kroki w tym kierunku.

Tak więc rękopis Wielkiej Biblioteki Synodalnej z XVII wieku, znanej specjalistom jako „Ogród kwiatowy”, opowiada:

„Nasze chrześcijańskie prawdziwe słowo … O tym prześladowanym czarowniku i czarowniku - jakby zło zostało złamane i uduszone przez demony w rzepie Wołchowa, a przez demoniczne sny prześladowane ciało zostało przeniesione tą rzeką Wołchow i zostało rzucone przeciwko temu magiczne miasteczko, które nazywa się również Perynya … I z wielkim płaczem z tej neveglas, prześladowany został pochowany z wielką ucztą dla bękarta. A grób jest wysoko nad nim, jakby był brudny”.

W „Flower Garden” bardzo wymownie mówi się, że „Korkodil” płynął nie w dół rzeki, ale w górę rzeki, czyli tzw. żył, potem jakoś został „uduszony” w rzece, być może zmarł śmiercią naturalną, ale najprawdopodobniej został podobno jeszcze zabity przez chrześcijan, po czym jego ciało wyrzucone na brzeg zostało z największą powagą pochowane przez miejscowych pogan. Bezlitosna eksterminacja rzecznych jaszczurek przebiegała jednocześnie z bardzo aktywnym przekonywaniem mieszkańców, że „korkodil” wcale nie jest bogiem, ale zwyczajną, choć bardzo „obrzydliwą” bestią.

Przypomnijmy przywołany wyżej fragment o antypogańskich „Rozmowach Grzegorza Teologa o procesie miejskim”, gdzie wyraźnie stwierdza się, że niektórzy ludzie składają ofiary („są żądania”) na cześć zwykłej bestii który mieszka w rzece i jest powołany przez Boga.

Najprawdopodobniej, gdy chrystianizowano północno-zachodnie obrzeża Rosji, ostatni przedstawiciele starożytnego rodzaju jaszczurek rzecznych zostali zniszczeni na rzekach i jeziorach. Możliwe, że z punktu widzenia dominującej wówczas ideologii wszystko zostało zrobione całkiem dobrze. A jednak szczerze żałuję, że nasi sąsiedzi w epoce historycznej – jaszczurki zostały doszczętnie wytępione i nie przetrwały do dziś, pozostając tylko na kartach kronik, w eposach i legendach o czasach minionych!

Kto jednak wie…

Władimir Szigin

Jaszczurki ziemne i latające

Etnograf i historyk Iwan Kiriłłowsugeruje również, że Wąż Gorynych był kiedyś bardzo realnym stworzeniem, które żyło na terytorium Rosji.

Kirillov z uśmiechem nazywa siebie „ekspertem od smoków”. Od wielu lat studiuje mity i legendy o tym stworzeniu. I kiedy doszedłem do wniosku, że Wąż Gorynych z rosyjskich bajek równie dobrze mógłby mieć żywy pierwowzór.

„Wszystko zaczęło się, gdy postanowiłem wyjaśnić pochodzenie uskrzydlonego węża na herbie Moskwy” – mówi Iwan Igorewicz. - Jeździec-wąż-wojownik po raz pierwszy pojawił się na herbie księstwa moskiewskiego za Iwana III. Zachowała się pieczęć Wielkiego Księcia Iwana (1479), która przedstawia wojownika uderzającego włócznią małego skrzydlatego smoka. Wkrótce obraz tej sceny stał się znany każdemu mieszkańcowi Rosji. Włócznik został wybity na najmniejszej monecie. Dlatego, nawiasem mówiąc, była nazywana przez ludzi „groszem” …

Wielu badaczy postrzega wizerunek św. Jerzego Zwycięskiego przeszywającego Węża jako piękny artystyczny obraz symbolizujący konfrontację Dobra ze Złem. On też kiedyś tak myślał. Ale pewnego dnia natknął się na obraz fresku z XII wieku z kościoła św. Jerzego w Starej Ładodze. I jest jeździec z włócznią, ale na tym fresku skrzydlaty wąż nie jest zabity, ale wleczony na sznurku, jak więzień lub zwierzę domowe.

Image
Image

Ten obraz, który pojawił się znacznie wcześniej niż oficjalny herb Moskwy, wprowadza, według Kirilłowa, nowe elementy semantyczne do zwykłego obrazu z włócznikiem. Terem z oknami, kobieta prowadząca dziwne stworzenie przypominające krokodyla lub gigantyczną jaszczurkę, wszystko to wygląda bardzo żywo i przypomina bardziej szkic z natury niż jakiś artystyczny symboliczny obraz.

Czy nasi przodkowie naprawdę widzieli na własne oczy bajeczne „górskie węże”, a nawet wiedzieli, jak je oswoić? Ivan Kirillov zebrał dokumenty historyczne, które mogą służyć, jeśli nie bezpośrednim, to pośrednim dowodom na to, że „rosyjskie smoki” mogą istnieć w rzeczywistości. Oto niektóre z tych materiałów.

W rosyjskiej bibliotece narodowej wśród rękopisów znajduje się stary pamiętnik księdza. Strona tytułowa zaginęła, ponieważ nazwisko naocznego świadka nie jest znane. Ale zapis dokonany przez niego w 1816 roku jest dość godny uwagi: „Podczas żeglugi łodzią po Wołdze widzieliśmy ogromnego latającego węża, który niósł w ustach człowieka w całym ubraniu. A od tej nieszczęśliwej osoby usłyszało się tylko: „Oni! Im! A latawiec przeleciał nad Wołgą i spadł z mężczyzną na bagna …”

Ponadto ksiądz mówi, że tego dnia zdarzyło mu się ponownie zobaczyć Węża: „W pobliżu okręgu kołomińskiego we wsi Uvarova znajduje się pustkowie o nazwie Kashiryaziva. Przyjechaliśmy tam na nocleg, liczba ponad 20 osób. Minęły dwie lub więcej godzin, teren nagle się rozświetlił, a konie nagle rzuciły się w różne strony. Spojrzałem w górę i zobaczyłem ognistego węża. Skręcał nad naszym obozem na wysokości dwóch lub trzech dzwonnic. Miał trzy lub więcej arszynów i stał nad nami przez kwadrans. I przez cały ten czas modliliśmy się…”

Obraz
Obraz

Ciekawe dowody znaleziono w archiwach miasta Arzamas. Oto krótki fragment tego dokumentu:

„Latem 1719 czerwca 4 dni w okolicy była wielka burza, tornado i grad, i zginęło wiele bydła i wszystkich żywych stworzeń. A wąż spadł z nieba, przypalony gniewem Bożym i obrzydliwie pachniał. I pamiętając Dekret z łaski Bożej Władcy naszego Wszechrosyjskiego Piotra Aleksiejewicza odejście w 1718 roku o Kunshtkamor i zbieranie dla niego różnych ciekawostek, potworów i wszelkiego rodzaju dziwaków, niebiańskich kamieni i innych cudów, ten wąż został wrzucony do beczki z mocne podwójne wino …”

Dokument został podpisany przez komisarza ziemskiego Wasilija Sztykowa. Niestety lufa nie trafiła do Muzeum w Petersburgu. Albo zgubiła się na drodze, albo niedbali rosyjscy chłopi zarabiali na „podwójnym winie” z beczki (jak nazywano wódkę). I szkoda, być może dzisiaj w Kunstkamerze trzymano by Zmeja Gorynycha zakonserwowanego w alkoholu.

Wśród wspomnień można wyróżnić historię Kozaków Uralskich, którzy byli świadkami niezwykłego incydentu w 1858 roku. Oto zapis ich wspomnień: „W hordzie Kirgizów Bukejew wydarzył się cud. Na stepie, niedaleko siedziby chana, w biały dzień z nieba na ziemię spadł ogromny wąż, grubości największego wielbłąda i długości dwudziestu sążni. Przez chwilę wąż leżał nieruchomo, a potem zwinięty w pierścień podniósł głowę o dwa sążnie z ziemi i zasyczał gwałtownie, przeszywająco, jak burza.

Ludzie, zwierzęta gospodarskie i wszystkie żywe istoty padły ze strachu. Myśleli, że nadszedł koniec świata. Nagle chmura spadła z nieba, zbliżyła się do węża na pięć sążni i zatrzymała się nad nim. Wąż wskoczył na chmurę. Ogarnął go, zawirował i poszedł pod niebiosa”.

„Wszystko to jest tak niewiarygodne, że z pewnością nie traktuję takich historii zbyt poważnie”, mówi ekspert od smoków Kirillov.- Ale gdzieś w sercu wierzę, że coś takiego jest możliwe… Według najbardziej rozpowszechnionej wersji mitologiczny Smok-Wąż zawdzięcza swoje pochodzenie szczątkom dinozaurów, które od czasu do czasu znajdowali nasi przodkowie. Na pierwszy rzut oka wszystko jest proste i jasne… Jednak wnikliwa analiza tej wersji ujawnia szereg jej niedociągnięć.

Po pierwsze, mity o Smoku są szeroko rozpowszechnione, a łatwo dostępne szczątki dinozaurów znajdują się tylko w pustynnych regionach Azji Środkowej (w innych regionach szczątki skamieniałości znajdują się najczęściej tylko pod grubymi warstwami osadów - jest mało prawdopodobne, aby starożytni ludzie tak wykopali głęboko).

Po drugie, kości dinozaurów bardzo różnią się między sobą, a smoki z różnych ludów są podobne, jak bracia bliźniacy. Może bajki nie powstały na starożytnych kościach, ale po spotkaniach z żywymi dinozaurami, które przetrwały do dziś? Szalone założenie, ale jak tego nie zrobić, czytając zeznania, a nie tak gęsto odległe dni?

Tak niedawno biolodzy potwierdzili mi, że „Gorynych ziejących ogniem” z bajki wcale nie zaprzeczają nauce. Teoretycznie możliwe jest, że w ciele zwierzęcia występują jamy, w których w wyniku rozkładu powstaje metan (gaz bagienny). Podczas wydechu gaz ten może się zapalić (pomyśl o światłach bagiennych).

Nawiasem mówiąc, to założenie potwierdza zeznania naocznych świadków, którzy niezmiennie wskazują na smród lub cuchnący oddech emanujący z Węża…

Zalecana: