Dziwna Historia Biskupa Nowogrodzkiego Lub O Tym, Jak Rosyjscy Marynarze Znaleźli „wejście Do Raju” Na Szczycie Góry

Spisu treści:

Wideo: Dziwna Historia Biskupa Nowogrodzkiego Lub O Tym, Jak Rosyjscy Marynarze Znaleźli „wejście Do Raju” Na Szczycie Góry

Wideo: Dziwna Historia Biskupa Nowogrodzkiego Lub O Tym, Jak Rosyjscy Marynarze Znaleźli „wejście Do Raju” Na Szczycie Góry
Wideo: Czy wiesz że są ZNAKI Z CZYŚĆCA, które dusze zmarłych zostawiły dla naszej przestrogi? (cz.1) 2024, Marsz
Dziwna Historia Biskupa Nowogrodzkiego Lub O Tym, Jak Rosyjscy Marynarze Znaleźli „wejście Do Raju” Na Szczycie Góry
Dziwna Historia Biskupa Nowogrodzkiego Lub O Tym, Jak Rosyjscy Marynarze Znaleźli „wejście Do Raju” Na Szczycie Góry
Anonim
Dziwna historia biskupa nowogrodzkiego lub o tym, jak rosyjscy marynarze znaleźli go na szczycie góry
Dziwna historia biskupa nowogrodzkiego lub o tym, jak rosyjscy marynarze znaleźli go na szczycie góry

Ponad pięćset lat temu Biskup Nowogrodzki Wasilij wysłano Biskup Fiodor z Tweru bardzo ciekawy przekaz pod względem treści. Tekst przesłania został opublikowany w Pierwszej Kronice Sofii (rękopis z końca XV wieku).

Opis dokumentu oraz pełny tekst wiadomości (wraz z tłumaczeniem na język współczesny) można przeczytać na połączyć.

Skoro mówimy tutaj o korespondencji między dwiema odpowiedzialnymi i bardzo ważnymi dla ich czasu osobami, nie warto nawet dyskutować o możliwości, że jeden ksiądz po prostu grał dla żartu innego.

Przypuszczalnie biskup Wasilij i jego koledzy zbadali okoliczności jednej dziwnej sprawy z całą możliwą dokładnością, przesłuchując jej uczestników, zanim Wasilij zgłosił incydent swojemu przyjacielowi i towarzyszowi kultu, biskupowi Fiodorowi w Twerze.

Jest to opowieść o tym, jak rosyjscy marynarze znaleźli na morzach północnych to, co zostało nazwane w liście biskupa Bazylego „Wejście do raju”.

Image
Image

Dwie drewniane łodzie w niebezpieczeństwie przywiozły po długich wędrówkach po powierzchni wody w wysokie góry. Zakłopotani marynarze zobaczyli nad górami wielobarwny cudowny obraz „jakby napisany nieludzkimi rękami”.

I choć w tym momencie słońce schowało się za chmurami, cudowny obraz emanował jasnym światłem. Wizji towarzyszyła potężna muzyka i śpiewy, z których unosił się nad górami.

Jedna z odważnych dusz postanowiła wspiąć się na górę, aby rozwiązać zagadkę tajemniczej wizji, której towarzyszą nie mniej tajemnicze zjawiska akustyczne. Wspiął się na górę i zbliżył się do wizji. Potem nagle radośnie machnął rękami, roześmiał się, zrobił krok do przodu i zniknął z pola widzenia.

Drugi odważny człowiek właśnie zaczął wspinać się po pierwszym na tę samą górę. Dotarwszy do miejsca, w którym zniknął pierwszy marynarz, drugi odważny człowiek również „z wielką radością” rzucił się do barwnej wizji i zniknął w niej.

Następnie marynarze wysłali na górę trzeciego ochotnika, który wcześniej przywiązał mu linę do nogi. Wkrótce i on zniknął z pola widzenia, śmiejąc się głośno i radośnie rozkładając ręce.

Zaniepokojeni marynarze złapali się liny, zaczęli ciągnąć - po chwili wyciągnęli posłańca z cudownego obrazu, który emanował jasnym światłem. Jednak wyciągnęli go stamtąd nie żyje.

Po tym kapitan jednej z dwóch łodzi o imieniu Mścisław nie ryzykował. Wydał pilny rozkaz wypłynięcia, pomimo nieprzyjemnej sztormowej pogody.

Biskup Bazyli w swoim liście do biskupa Fiodora konkluduje: „Uciekli stamtąd: nie mogli dłużej patrzeć na to niewysłowione panowanie, ani słuchać radości i uniesienia”.

Co to było?

W Liście Biskupa Bazylego opisane zjawisko określa się jako „wejście do raju”. Ale z takim samym sukcesem można go nazwać „Wejście do piekła” … Sprawa zakończyła się przecież śmiercią wszystkich trzech odważnych śmiałków, którzy zaryzykowali podejście do „wejścia” i radosnymi okrzykami, by przekroczyć jego nadprzyrodzony próg!

A tak przy okazji, czy zwróciłeś uwagę na najważniejszy szczegół tej historii? „Wejście” miało właściwość, którą we współczesnym języku naukowym nazywa się kanałem sprzężenia zwrotnego. Nie był przepuszczalny tylko w jednym kierunku – „tam”.

Marynarze wyciągnęli linę przywiązaną do nogi trzeciego z śmiałków i wyciągnęli stamtąd śmiałka. To prawda, już bez życia. Ludzkie ciało nie znosiło przeciążeń, które powstawały przy „wejściu” do sąsiedniej rzeczywistości. Udało się jednak wydobyć z tej rzeczywistości ciało marynarza, choć nieżyjącego.

Image
Image

Opowiedziana historia nie mówi nic o żadnych znaczących zmianach strukturalnych w tym ciele. Oznacza to, że fizyczne ciało zmarłego śmiałka nie uległo żadnym, przynajmniej zewnętrznym zmianom po drugiej stronie „wejścia”.

Rozumując czysto teoretycznie, można sobie wyobrazić taką sytuację. Gdyby dziś można było wrzucić do takiego wejścia robota z napędem gąsienicowym, wypchanego nowoczesnym sprzętem, a następnie wyciągnąć go stamtąd za pomocą liny przywiązanej do haka na tylnym zderzaku, to…

Nikt nie wie, co dokładnie kryje się za tym „tym”. Być może po raz pierwszy na świecie udałoby się uzyskać naukowe informacje o niektórych właściwościach i parametrach rzeczywistości, która znajduje się po drugiej stronie. "Wejście".

A może zakończyłoby się to kompletnym fiaskiem naukowym. Robot ciągnięty „stamtąd” za linę wracał „martwy”, jak śmiały żeglarz pięćset lat wcześniej. Wróciłby "martwy" w tym sensie, że skończyłby z całkowicie wypalonymi mikroukładami, a także innym, również kompletnie zepsutym, instrumentalnym nadzieniem, które było na pokładzie…

Zalecana: