Duchy łodzi Podwodnych I Samolotów

Spisu treści:

Wideo: Duchy łodzi Podwodnych I Samolotów

Wideo: Duchy łodzi Podwodnych I Samolotów
Wideo: Tajemnice III Rzeszy Duchy z U Boota DOKUMENT (2012) LEKTOR PL 2024, Marsz
Duchy łodzi Podwodnych I Samolotów
Duchy łodzi Podwodnych I Samolotów
Anonim
Duchy łodzi podwodnych i samolotów - łódź podwodna, duch
Duchy łodzi podwodnych i samolotów - łódź podwodna, duch

Duchy czasami przypominają karaluchy w swoich zwyczajach. One również nagle się włączają, a pozbycie się ich może być bardzo trudne. Taki „stały dzierżawca” został zlikwidowany w 1916 roku na pokładzie niemieckiego okrętu podwodnego U-65

Dzień po zwodowaniu okrętu podwodnego na jego pokładzie eksplodowała torpeda. Zginęło pięciu marynarzy i porucznik. I wkrótce na pokładzie zaczęła się najbardziej naturalna diabelstwo! Członkowie załogi wielokrotnie widzieli zmarłego porucznika, który pojawił się na pokładzie na dziobie.

„Stał tam i patrzył na nas z rękoma skrzyżowanymi na piersi” – donosili świadkowie dowództwu pływającej bazy.

Dowódca niemieckiej floty okrętów podwodnych, admirał Schroeder, powiedział, że to wszystko „przesądne bzdury”. Jakby słysząc słowa admirała, duch przestał się pojawiać.

Obraz
Obraz

Jednak dokładnie rok później wrócił. I całymi dniami wędrował po przedziałach okrętu podwodnego, gdy był w rejsie bojowym. Załoga była zdemoralizowana. Kapitan musiał wydać rozkaz szybkiego powrotu.

Łódź podwodna wróciła do domu. Załoga opuściła ją w pośpiechu. Niestety, duch porucznika nie podążał za załogą na ląd. Przebywał na pokładzie łodzi podwodnej, która została nazwana w wyniku tego „zaprzysiężonego”. W cichej melancholii duch nadal chwiał się po przedziałach, przechodząc od jednego do drugiego przez ciasne metalowe drzwi.

Admirał Schroeder walił pięściami w stół w bezsilnej wściekłości, gdy o tym doniesiono…

A w 1913 r. podczas lądowania na lotnisku wojskowym Montreuse w Szkocji rozbił się dwupłatowiec. Minęły trzy lata. I właśnie w tym czasie, gdy duch zaczął pojawiać się na pokładzie okrętu podwodnego U-65, na szkockim lotnisku zaczęły się ich nieziemskie namiętności - kagańce.

Trwała pierwsza wojna światowa. Jesienią 1916 r. w środku nocy na lotnisku ogłoszono alarm. Ludzie słyszeli - nikt nie wie, czyj samolot krąży nad polem startowym. Może to oficer niemieckiego wywiadu?!

Myśliwiec przechwytujący został natychmiast podniesiony w powietrze. Przez pół godziny gonił niezidentyfikowany samolot na czarnym nocnym niebie, ale nie mógł go wyprzedzić. Zatrzymując pościg, który nie dał rezultatów, pilot myśliwca podjechał swoim samochodem w kierunku lądowania.

Wszyscy piloci bazy lotniczej obserwowali lądowanie. Ledwie dotykając kół na ziemi, myśliwiec nagle wzbił się w powietrze. Zatoczył koło nad lotniskiem i ponownie zszedł w dół. A potem po raz drugi poleciał w niebo z dobrze oświetlonego pasa lądowania, tocząc się po nim nie więcej niż dziesięć metrów. Potem nastąpiło trzecie podejście do pasa startowego - tym razem udane.

Pilot myśliwca, ledwo wychodząc z kokpitu, był z oburzeniem ciekawy:

- Chłopaki, jaki idiota powstrzymywał mnie przed lądowaniem? Lekko zbliżam się do lądowania - widzę jakiś stary dwupłatowiec toczący się w moją stronę na pasie startowym…

Tymczasem żaden z pilotów z bazy lotniczej, którzy obserwowali lądowanie myśliwca, nie widział „starego dwupłatowca”.

Od tego dnia wszystko się zaczęło! Aż do 1940 roku włącznie na lotnisku w Montreuse „stary dwupłatowiec” próbował od czasu do czasu lądować w nocy. W przeciwieństwie do swojego pierwszego pojawienia się, obserwowało go później wiele osób. „Stary dwupłatowiec” wylądował, wylądował i… za każdym razem znikał w powietrzu.

Zgodnie z założeniami pilotów bazy lotniczej, ten duch pilota, który zginął tu w 1913 roku, raz po raz próbował wracać swoim starym samolotem na macierzyste lotnisko. Jednak w ostatniej chwili pomysł przebicia się samolotem-widmem z innego świata do tego nagle się rozpadł.

Jakieś nieznane siły wycofywały uciekiniera z podziemi. Próba wykonania najbardziej, być może, fantastycznego lotu w historii lotnictwa - lotu zza płyty grobowej do świata żywych ludzi! - za każdym razem kończyło się niepowodzeniem…

Wieczorem 4 października 1930 roku gigantyczny sterowiec P-101, największy w tamtych czasach sterowiec, odleciał z Wielkiej Brytanii w nieprzerwany lot do Indii. Następnego dnia o drugiej nad ranem statek powietrzny rozbił się w ulewnym deszczu na zboczu wzgórza w pobliżu miasta Beauvois, na północ od Paryża. W momencie uderzenia w ziemię natychmiast błysnęło 142 tysiące metrów sześciennych wodoru, wypełniając cylindry statku. Płomienie zabiły czterdziestu ośmiu z pięćdziesięciu czterech na pokładzie.

Dwa dni później w National Laboratory for Psychical Research w Londynie odbyła się kolejna eksperymentalna sesja spirytualistyczna. Żeńska medium Eileen Garrett wpadła w trans. Szef laboratorium Harry Price i jego koledzy próbowali tego dnia połączyć się z duchem zmarłego pisarza Conana Doyle'a. Zamiast ducha Conan Doyle'a zetknął się z nimi zupełnie inny duch!

Średnia kobieta przemówiła z bólem ochrypłym męskim głosem:

- Muszę to zrobić. Całkowita masa sterowca, zwłaszcza jak na tak słabe silniki, jest zaporowo duża… A same silniki są ciężkie. Pięć razy z tego powodu podczas testów ledwo udało mi się zadokować samochód. Siła podnoszenia jest błędnie obliczona - wszystko to widać z odczytów instrumentów. A ta winda najnowszej modyfikacji to istne szaleństwo… Ster się zaciął. Przewód olejowy jest zatkany. Lecieliśmy nisko - nie dało się nabrać wysokości. Free lift był całkowicie niezrealizowany. A ładunek był świetny na tak długi lot. Prędkość przelotowa jest niska, samochód jest rzucany z boku na bok… Ciśnienie w skorupie gwałtownie wzrosło - tkanka jest ściśnięta… Silniki są bezużyteczne - ciężkie i słabe. Nie osiągnęły wysokości krążownika, jak również podczas testów.

A testów było niewiele. Nikt tak naprawdę nie rozumiał cech konstrukcyjnych. A potem, przy takiej pogodzie, pod ulewnym deszczem, generalnie niedopuszczalna jest długa podróż … Muszla puchła od wilgoci … Szliśmy, ciągle nurkując z nosem. Ani wyrównanie, ani wzrost wysokości… Dochodzenie pokaże: rama okazała się zbyt sztywna, a waga własna skorupy zbyt duża. Wsadzili też tę środkową sekcję, zupełnie niepotrzebną… Tylko dodatkowa waga z niej, a dla słabych silników - dodatkowe obciążenie…

Kiedy G. Price opublikował raport z tej sesji spirytualizmu, inżynier Charlton, który brał udział w rozwoju sterowca P-101, natychmiast zwrócił się do niego o pełny zapis sesji.

Następnie powiedział opinii publicznej:

„Ten zdumiewający dokument, zawierający szczegółowy opis wszystkiego, co stało się ze statkiem tego pamiętnego dnia, zawiera ponad czterdzieści czysto technicznych szczegółów, których znaczenie i wagę może ocenić tylko specjalista. Sam pomysł, że ktoś, kto był obecny na sesji, mógł gdzieś z wyprzedzeniem otrzymać wszystkie te informacje, wydaje mi się i moim kolegom absolutnie absurdalny.

Jak jednoznacznie wynikało z zapisu seansu, wszystkie te czysto techniczne informacje pochodziły z innego świata od kapitana sterowca P-101 Carmichaela Irvinga, który zginął w eksplozji i ogniu sterowca…

A teraz wiadomość o dziwnych wydarzeniach na pokładzie statku, tym razem. W styczniu 1996 roku moskiewska gazeta Megapolis Express zaskoczyła swoich czytelników sensacyjną wiadomością:

„Sewastopol został poruszony plotkami o duchu na ogromnym krążowniku przeciw okrętom podwodnym Moskwa. Admirałowie sztabowi wyposażyli na pokładzie krążownika grupę oficerów. Ich raport ogłuszył dowództwo: duch rzeczywiście wylądował na statku! Był to nieznany marynarz w przestarzałej białej szacie z krwawiącymi ranami na twarzy. Zaobserwowano to tylko w ładowni statku. Po cichu przeszedł przez ładownię i zniknął w jej głębinach, przesączając się przez grodzie statku.

Mniej więcej miesiąc później, jak donosiła gazeta, duch zniknął z krążownika. Ale okazało się… w miejscowej szkole marynarki imienia admirała Nakhimova. W szkole ogłoszono alarm. W odpowiedzi na strzelaninę w powietrzu duch zniknął… aby pojawić się na pokładzie krążownika „Leningrad”, który zacumował obok krążownika „Moskwa”. Na wiele miesięcy ta historia stała się główną sensacją miejską w Sewastopolu.

Zalecana: