Duchy Zwierząt

Wideo: Duchy Zwierząt

Wideo: Duchy Zwierząt
Wideo: COŚ PUKAAA !!! *Duchy czy zwierzę* 2024, Marsz
Duchy Zwierząt
Duchy Zwierząt
Anonim
Duchy zwierząt - zwierzę, duch, pies
Duchy zwierząt - zwierzę, duch, pies

Spory o to, czy istnieje nieśmiertelna dusza (nie tylko aktywność umysłowa) u zwierząt, trwają od ponad stu lat. Mówiąc dokładniej, wielu nawet nie kłóci się na ten temat, mając pewność, że tylko osoba ma duszę. Reszta żywych stworzeń to istoty nierozsądne, a zatem bezduszne. Ale czy tak jest?

Pierwszą rzeczą, która cię zastanawia, są zdolności telepatyczne zwierząt. W jakiś tajemniczy sposób postrzegają myśli człowieka i przewidują jego intencje. Drugi to pojawienie się duchów zwierząt po ich śmierci. Najczęściej jednak ludzie ich nie widzą, a jedynie czują. Czasami człowiek czuje się jak kot ocierający się o nogi, chociaż dawno już go nie ma.

Dość często właściciele słyszą znajome szczekanie lub miauczenie w nocy, chociaż osoba rozumie, że tak nie jest. Psychologowie twierdzą, że wszystkie takie zjawiska można wyjaśnić bardzo prosto: ból utraty wywołuje halucynacje. Dowodem jest to, że z biegiem czasu wszystkie te zjawiska ustają. Oznacza to, że właściciele już się uspokoili, zrezygnowali ze straty…

Ale może chodzi o to zupełnie inaczej?

W Szkocji, w rezydencji zwanej Bollechin House, wydarzyła się dość dziwna historia. Major armii, właściciel majątku, w testamencie wyraził chęć powrotu z tamtego świata w ciele jednego ze swoich psów. Po śmierci majora, po przeczytaniu testamentu, rodzina była przerażona, a jego psy po prostu rozstrzelano.

Image
Image

Major został pochowany obok swojej zmarłej żony. Od tego wszystko się zaczęło. Ludzie przychodzący do grobów zaczęli słyszeć głuche uderzenia dochodzące z ziemi, jakieś dziwne dźwięki, a nawet odgłos kłótni.

Major miał siostrzeńca, którego żona, wchodząc do gabinetu zmarłego, poczuła ostry psi zapach. Co więcej, czuła nawet, że niewidzialny pies szturcha jej nogi. Inne osoby w domu doświadczały podobnych wrażeń.

Przestraszeni tym, co się dzieje, służba kategorycznie odmówiła pozostania w budynku i każdy z nich zrezygnował. Tajemnicze wydarzenia trwały przez ponad dwie dekady.

Na tzw. cmentarzu hollywoodzkim w Richmond (Wirginia, USA), przy grobie pisarki Ellen Glasgow, do dziś dzieją się dziwne rzeczy. Ludzie nie mają wątpliwości, że pojawiają się tu duchy jej psów.

Po śmierci Ellen okazało się, że w testamencie wyraziła dość nietypowe życzenie - aby zwłoki jej dwóch psów, które zmarły przed panią i zostały pochowane na podwórku domu, zostały ekshumowane i pochowane obok niej na cmentarzu.

Wola zmarłego została spełniona. Wiele osób słyszało potem szczekanie psów wokół grobu, a niektórzy nawet widzieli upiorne sylwetki zwierząt.

Dale Kazhmarek z Ghost Research Society mówi, że większość tych raportów dotyczy psów, kotów i koni. Jest w tej kolejności. Na tej podstawie wnioskuje, że tylko inteligentne zwierzęta mogą „odwiedzać” z innego świata. „O ile wiem, nie ma doniesień o fantomach komarów, much i tym podobnych” – pisze.

Może tylko myślące gatunki mają duszę? Te i inne podobne pytania pozostają bez odpowiedzi. W końcu człowiek jest być może jedynym gatunkiem biologicznym, który zdaje sobie sprawę, że prędzej czy później umrze i opuści ten świat. Wszystkie inne gatunki żyją dzisiaj i umierają, nie mogąc poinformować nas o zbliżającej się śmierci.

Co więcej, nawet wśród ludzi scenariusz pojawienia się duchów zwykle kojarzy się z przedwczesną śmiercią, często tragiczną, gdy człowiek nie ma pojęcia, że jego życie się teraz skończy. Może to samo dotyczy zwierząt?

Wiele rzeczy łączy nas ze zwierzętami, a czasami nawet w jakiś sposób nas przypominają.

Niedawno Uniwersytet Oregon przeprowadził badania - co może powiedzieć o człowieku jego pupil. I pojawił się interesujący związek. Właściciel psa jest zwykle osobą odpowiedzialną, usłużną, wierzy w sprawiedliwość i wyższy porządek rzeczy.

Miłośnik kotów często jest samotnikiem w duszy i „kroczy sam”, jak jego mruczenie. A ci, którzy zakładają akwarium, są mniej pesymistyczni i cyniczni niż wielu innych. Ale w większości przypadków zwierzęta domowe wyróżniają się lojalnością i lojalnością, do czego niewielu z nas jest zdolnych.

Istnieje wiele opowieści o tym, jak duch zwierzęcia ratuje swoich właścicieli, dając im „sygnał alarmowy” z innego świata. Tak więc w Wichita (Kansas) pani Lovanda Cady obudziła się kiedyś po szczekaniu swojego psa, już wtedy pochowanego. I to uratowało ją przed złodziejem, który w tym momencie działał w mieszkaniu.

W Nowym Jorku Normę Kresgal obudził podobnie owczarek szkocki o imieniu Corky, którego od dawna opłakiwała. Pani Kresgal wstała, żeby zobaczyć, co się stało i zastała dom w płomieniach.

Walter Manuel z Los Angeles podskoczył z przerażenia w środku nocy - jego pies, terier o imieniu Lady, właśnie szczekał. Walter słyszał to szczekanie we śnie. Zaniepokojony podbiegł do okna sypialni i zobaczył, że jego dwuletni syn jakoś wydostał się z domu i wpadł do basenu w ogrodzie. Walter pobiegł do basenu i zdołał uratować dziecko. Najbardziej niesamowitą rzeczą jest to, że Pani została pochowana trzy tygodnie temu.

Zdarza się, że duchy zwierząt nieustannie pojawiają się w tym samym miejscu. Na zalesionym południowym przedmieściu Chicago znajduje się jedno niebezpieczne skrzyżowanie, na którym wydarzyło się wiele tragedii. Woźnicy pokonują wzniesienie, ale na samym szczycie przed nimi nagle podnosi się koń lub nawet jeździec na koniu.

Kierowca gwałtownie hamuje, ale… na drodze nie ma nikogo. Istnieje przekonanie, że duchy chronią ten odcinek drogi, chroniąc kierowców przed nowymi wypadkami. Faktem jest, że zginęło tu wiele koni z pobliskich stajni.

Ale czy istnieją dowody na to, że zwierzęta mogą pojawiać się pod postacią duchów? I nie tylko nowoczesne.

W 1916 roku, w Buckinghamshire, emeryt Arthur Springer zrobił zdjęcie odciętego psa po rozwoju. Kiedy pan Springer kręcił idylliczną scenę domową, nie widział żadnych psów, a tym bardziej pozbawionych głowy.

W Szwajcarii w 1925 roku sfotografowano jedną rodzinę. Na pierwszym planie umieszczono chłopca trzymającego królika.

Image
Image

Gdy film został wywołany, okazało się, że w ramionach chłopca siedział nie tylko królik, ale i kotek, a właściwie jego głowa. Członkowie rodziny zidentyfikowali go jako tego samego kociaka, który mieszkał w ich domu, ale kilka tygodni przed tym, jak rodzina zdecydowała się zrobić zdjęcie, zmarł.

Lady Ehir i jej irlandzki wilczarz Tara zostały sfotografowane w 1926 roku. Zza grzbietu wilczarza widać głowę szczeniaka. Okazało się, że należał do Lady Ehir, ale nieumyślnie wyskoczył na drogę i został potrącony przez samochód. Za życia był nierozłączny z wilczarzem.

W dzisiejszych czasach, zwłaszcza wraz z rozwojem technologii obrazowania cyfrowego, ogromnie wzrosły możliwości wytwarzania zdjęć fantomowych.

Takich zdjęć było bardzo dużo. Tak czy inaczej, dziś niewielu ludzi wierzy, że życie zwierząt może trwać po śmierci fizycznej. Tymczasem wielu oświecających z przeszłości, w tym chrześcijan, nie wątpiło w to.

Dzisiejsi sceptycy spośród wierzących często odwołują się do Biblii: tam, jak mówią, nie ma wzmianki o nieśmiertelnej duszy zwierząt ani o ich życiu pozagrobowym, co oznacza, że jest to przywilej tylko jednego stworzenia na planecie – człowieka.

A jeśli tak, to zwierzęta to istoty niższego rzędu, z którymi możesz traktować jak chcesz, bez obawy o obciążenie duszy grzechami. W końcu właśnie dlatego toczą się dziś spory o to, czy grzeszne jest strzelanie do bezpańskich psów, topienie „dodatkowych” kociąt.

Spróbujmy jednak pomyśleć szerzej: czy logiczne jest uznanie prawa do istnienia duszy nieśmiertelnej tylko dla jednego typu życia biologicznego?

Ty i ja jesteśmy tylko jednym z około 200 gatunków naczelnych, ale jednocześnie zawsze staramy się podkreślać (byle nie mówić o podobieństwie biologicznym!), że człowiek jest „istotą społeczną ze świadomością, rozumem”.

Image
Image

Jesteśmy bardzo dumni z naszej inteligencji! Jeśli umysł odkrywają inne zwierzęta, jesteśmy zaskoczeni i poruszeni. Ale na próżno. Istnieje wiele przykładów świadczących o tym, że głowa świetnie sprawdza się również u zwierząt.

W grudniu 1991 roku Jack Fife, 75-letni mieszkaniec Sydney w Australii, doznał udaru i został sparaliżowany. Poza nim w domu nie było ludzi, a przez dziewięć dni życie pana Fife'a ratował collie Tixie, który zwilżył ręcznik i nałożył go na twarz właściciela, aby mógł zassać wilgoć i nie umarł na pragnienie.

Najpierw Tiksi zwilżyła ręcznik w swojej misce, ale cała woda natychmiast wchłonęła tkaninę, miska była pusta, a pies zaczął moczyć ją w toalecie.

Przez wszystkie dziewięć dni Tiksi nigdzie nie zostawił właściciela, tylko uciekł, aby ponownie zmoczyć ręcznik, gdy tylko pacjent wyszeptał: „Woda”. Trwało to do czasu, gdy córka pana Fife pojawiła się w domu: była zaniepokojona, dlaczego jej ojciec nie przyszedł na tradycyjny rodzinny obiad.

W tym czasie pacjentka strasznie chudła, ale przeżyła! Z tych szczegółów można również wywnioskować, że pan Fife nie miał telefonu, a toaleta przeciekała.

Oto kolejny przykład. W październiku 1993 roku François Colombier, jego syn i jego przyjaciel jechali trzymetrową łodzią motorową, gdy nagle nadeszła gwałtowna burza. Zdarzyło się to u wybrzeży Francji, w pobliżu półwyspu Bretanii, aw Zatoce Biskajskiej burze często i dokładnie. Paliwo było na wyczerpaniu, silnik zaburtowy był zalany, a on zaczął „kichać”.

Gigantyczne fale pchały nieokiełznaną łódź prosto na skały. Wydawało się, że nie ma na co liczyć. A potem, znikąd, pojawiły się cztery delfiny. Dwóch z nich dopłynęło do rufy i zaczęło pchać łódź od tyłu, pozostali dwaj ulokowali się po lewej i prawej stronie wzdłuż burty. Przez pół godziny płynnie eskortowali łódź do brzegu i dopiero gdy ludzie byli całkowicie bezpieczni, zawrócili i rzucili się z powrotem do morza.

Jednym z naszych typowych i odwiecznych kontrargumentów jest mowa rzekomo nieodłączna tylko dla ludzi. Ale doktor nauk biologicznych A. P. Dubrov podaje wiele przypadków, w których różne zwierzęta nauczyły się ludzkiego języka. A ile osób rozumie naszych mniejszych braci? Niektórzy jasnowidze twierdzą, że potrafią rozumieć język zwierząt, komunikować się z nimi telepatycznie i tłumaczyć ich „mowę” na nasz język.

A jeśli większość z nas tego nie otrzymuje, to wcale nie dlatego, że zwierzęta są głupie: jesteśmy niedoskonali! W końcu noworodek też nie mówi żadnym językiem, ale wierzący nie odważyłby się twierdzić, że dziecko nie ma duszy tylko na tej podstawie.

Podobnie nie ma powodu pozbawiać głuchych i niemych prawa do posiadania duszy, chociaż oni też nie mogą głośno wyrażać swoich myśli. I tylko zwierzęta wpadają do „kasty” bezdusznych.

Image
Image

Spójrzmy teraz na problem oczami genetyka. Jeśli porównamy osobę z, powiedzmy, tymi samymi małpami, to nawet od zwykłych szympansów odróżnia nas tylko 1,6% naszego DNA. Czy to wystarczy, by uwierzyć, że to właśnie maleńki procent różnic genetycznych daje nam prawo do nieśmiertelności duszy i sprowadza zwierzęta do żałosnego losu istot „drugorzędnych”? Zgadzam się, jest to mało prawdopodobne i niezbyt logiczne.

Niektórzy twierdzą, że człowiek różni się od wszystkich innych żywych stworzeń zdolnością abstrakcyjnego myślenia, tworzenia „ogólnych idei”. Ale już w 1710 roku angielski biskup Berkeley napisał, że wielu ludziom całkowicie brakuje tej umiejętności. Nie oznacza to jednak, że odmówimy im prawa do miana człowieka!

Dziś możemy dodać do tego, że w ostatnich eksperymentach ich zdolność do abstrakcyjnego myślenia dowiodły na przykład te same delfiny, podczas gdy niektórzy z naszych współplemieńców okazali się zaskakująco prymitywni i trudni do wyszkolenia.

Ciekawe, że kiedy parapsycholog D. Scott Rogo pisał o eksperymentach z wyjściem ciała astralnego z fizycznego (co często zdarza się w przypadku śmierci klinicznej), wspomniał o szerokiej gamie zwierząt, które człowiek widzi „tam”, przenikając poza ziemską egzystencję. A jednak niewiele osób zwróciło uwagę na ten szczegół: człowiek jest zbyt egocentryczny, by zadawać „bezużyteczne” pytania.

Ci, którzy mieli okazję komunikować się z innym światem za pośrednictwem mediów lub jasnowidzów, nie mają wątpliwości, że dusza zwierzęca nadal istnieje nawet po zakończeniu ziemskiego życia – albo jako odrębny duch, albo jako część „zbiorowej duszy”. A niektórzy, po wyjściu ze śmierci klinicznej, twierdzą, że widzieli „tam” swoje zwierzęta, które dawno temu zostały pochowane.

Przykłady tego rodzaju znane są w szczególności dzięki słynnemu polskiemu medium Frankowi Kluskiemu, który zasłynął w swoim czasie. Sylvia Barbanell mówi to samo w swojej książce When Your Animal Dies, a nasz profesor Pawłowski powiedział, że niektóre pielęgniarki przy łóżku pacjenta rzekomo obserwowały materializację zwierząt, które umierający kiedyś uwielbiał. W niektórych przypadkach zjawisko zostało nawet sfotografowane.

Podobno tylko przekonani sceptycy wierzą w możliwość pośmiertnego życia duszy tylko dla siebie (jednak temu zaprzeczają ludzie o naukowym typie myślenia). Ale nawet jeśli rozpoznają taką możliwość u niektórych zwierząt, z pewnością zadają pytanie: jak daleko w dół drabiny ewolucji może sięgać zdolność żyjącego do posiadania duszy? Naprawdę do najniższych form? Nie przeszkadza to jednak temu, kto uważa się za koronę stworzenia. Jaka jest różnica, co tam jest?

Image
Image

Wróćmy jednak do Biblii, która rzekomo nic nie mówi o duszy zwierząt. Nawet gdyby tak było, nie powinniśmy lekceważyć jednej prostej prawdy: po pierwsze, Biblia była pisana (i, nawiasem mówiąc, wielokrotnie przepisana w nowy sposób, „zredagowana”) przez ludzi, i to tych ludzi w tych starożytnych trudnych czasach tylko oni byli zainteresowani w pierwszej kolejności.

Jak przetrwać? Jak nie gniewać Boga? Wszystko inne wydawało im się wówczas drugorzędne i nie zasługujące na szczególną uwagę. Człowiek stworzył na nowo rytuały religijne, aby zyskać łaskę i miłosierdzie Stwórcy – dla siebie. Zwierzęta nie zostały uwzględnione w tej kategorii. Dlatego los zwierząt nie był bynajmniej przedmiotem spekulacji ani dyskusji.

Po drugie, w Biblii jest jeszcze interesujący fragment, w którym wspomina się o duszy zwierząt - w Księdze Kaznodziei:

„Kto wie: czy duch synów ludzkich wznosi się, a duch zwierząt zstępuje na ziemię?” (Kazn. 3:21).

Skąd ludzie nabierają takiej pewności, nawet jeśli w Biblii jest znak zapytania? W Księdze Rodzaju jest też kilka miejsc, w których to pytanie jest praktycznie usunięte. Nawet o rybach, ptakach, zwierzętach pełzających i ziemskich zwierzętach zawsze mówi się, że Bóg stworzył „duszę żyjącą według rodzaju swego” (Rdz 1, 20-29).

Ale jak wytłumaczyć samo zjawisko pojawiania się duchów zwierząt?

Istnieje kilka różnych hipotez.

Jeden z nich jest następujący. Silny smutek po utraconej ukochanej osobie, ciągłe myśli o nim tworzą w ludzkim mózgu obraz zwierzęcia. Innymi słowy, obsesje człowieka „materializują się” kosztem jego własnej energii, więc inspiruje się, że widzi fantom, który stworzył.

Neurofizjolog z Kanady Michael Persinger uważa, że zjawisko fantomów najczęściej wiąże się z okresami burz magnetycznych, charakteryzujących się dużą aktywnością geomagnetyczną. A naukowiec to sprawdził. Umieścił ochotników w odizolowanym pomieszczeniu i od czasu do czasu przepuszczał pole magnetyczne przez płaty skroniowe ich mózgu, a badani nie wiedzieli, kiedy zostało włączone. Okazało się, że po włączeniu pola magnetycznego ludzie często widzieli w ciemności coś, co przypominało ludzką postać.

Albo inaczej: nasza percepcja pozazmysłowa nasila się w momencie skrajnego zagrożenia, które osoba na poziomie podświadomości już telepatycznie wyczuła, ale nie postrzega umysłem. To tutaj ciało otwiera ukryte rezerwy, dzięki czemu można zobaczyć to, czego normalnie nie widzimy. W tym fantom zwierzęcia.

Cóż, jeśli weźmiemy pod uwagę przytoczone tu argumenty, a także liczne dowody na to, że dusze zwierząt również nie znikają bez śladu, to wierzący nie może mieć wątpliwości, że w następnym życiu będą mu towarzyszyć oddane istoty które stanowią integralną część obecnego życia.

I na zakończenie – historia opowiedziana przez mieszkańca Wyspy Północnej, jednej z dwóch największych wysp Nowej Zelandii. Ten człowiek nazywa się James Bean.

Image
Image

Kiedy Jim był jeszcze uczniem, uwielbiał tropić jelenie w pobliskim lesie, a później został myśliwym, a ponadto prawdziwym profesjonalistą. Strzelał do zwierząt zręcznie i zręcznie, wcale nie myśląc, że to morderstwo. Innymi słowy, rozwinął się w nim „głuchota” na ból, który spowodował.

A potem pewnego dnia na szczycie góry zastrzelił samicę jelenia. Potknęła się i stoczyła w gęsty krzak. Schodząc tam, Jim stwierdził, że rana była śmiertelna, ale jeleń wciąż żył.

Według niego zwierzę obserwowało, jak się zbliżał. Wydawało mu się, że ranne zwierzę pyta: dlaczego to zrobił, o czym wtedy myślał? To było nadprzyrodzone, niesamowite uczucie.

Tymczasem zwierzę umierało. I nadal wyrzucał milczącej osobie. Tak więc dorosły upomina głupca, który popełnił nieodwracalną głupotę. Wywołało to tak głęboki szok u myśliwego, że wieczorem zachorował.

Jim poczuł straszliwy wstyd i jego całkowitą nieistotność. Musiał zgodzić się z słusznością wątpliwości, które pojawiły się w tym zwierzęciu w odniesieniu do jego umysłu.

Nie trzeba dodawać, że po tym Jim zrezygnował z leśnictwa, zrezygnował z polowań i przeniósł się do miasta. Ale nadal dręczyły go koszmary, w których raz po raz strzelał do jelenia, a kiedy podszedł do niej, by dobić, za każdym razem zwracała się do kogoś bliskiego - albo nauczyciela, potem żony, a potem samego Jima, kiedy był dzieckiem. I za każdym razem dawny myśliwy budził się zlany zimnym potem…

„Z biegiem lat pokochałem życie we wszystkich jego formach” - mówi Jim. - Bardzo mi przykro, że w młodości wybrałem zawód myśliwego. Dziś wokół mojego mieszkania jest wiele zwierząt i roślin, ale lekcja szacunku dla wszystkich żywych istot, którą otrzymałem wtedy od jelenia, nie pozwala mi w żaden sposób ingerować w moje życie. Nie mogę nawet obcinać gałęzi z drzew!”

W ostatnich latach Jim pracował z dzikimi delfinami i robi wszystko, co możliwe, aby zachować ich środowisko w nienaruszonym stanie. Odkrył, że prawdziwa harmonia istnieje tylko w Naturze, a będąc jej częścią, jej partner jest znacznie lepszy niż wróg.

Ciekawe, że w 1934 roku, na seminarium w Bazylei, słynny psycholog Carl Jung wygłosił bardzo pouczające oświadczenie, o którym dziś nie zaszkodzi. Powiedział, że zwierzęta pełnią wolę Pana wierniej niż ludzie: żyją zgodnie z zamierzeniem Stwórcy. Nie robimy tego. Bezwstydnie ingerujemy w stworzenie Boga. A zwierzę pozostaje sobą, zawsze będzie wierne temu, co ma w sobie natura …

Zalecana: