W Głębi Paryskich Katakumb

Spisu treści:

Wideo: W Głębi Paryskich Katakumb

Wideo: W Głębi Paryskich Katakumb
Wideo: NIELEGALNA EKSPLORACJA KATAKUMB PARYŻA 2024, Marsz
W Głębi Paryskich Katakumb
W Głębi Paryskich Katakumb
Anonim
W głębi paryskich katakumb - katakumby, Paryż
W głębi paryskich katakumb - katakumby, Paryż

Wśród innych atrakcji jest muzeum w Paryżu, do którego wstęp mają tylko osoby o dobrym zdrowiu. Jeśli masz problemy z sercem, drogami oddechowymi lub jesteś nadmiernie wrażliwy – wejdź Katakumby Paryskie zamknięte dla ciebie.

Miasto nad pustką

Nawet legiony rzymskie przywiozły ze sobą nad brzegi Sekwany modę na budowle z kamienia, które wyglądały znacznie bardziej reprezentatywnie niż drewniane, a w dodatku pozostawały nienaruszone przez wiele stuleci. A złoża nadającego się do budowy wapienia okazały się w tych miejscach solidne – mogły wystarczyć na więcej niż jedno pokolenie architektów. Pierwsze kamieniołomy pojawiły się na terenie dzisiejszego Paryża w VI wieku p.n.e., były otwarte, wydobywano tam skałę, która wychodzi bezpośrednio na powierzchnię.

Image
Image

Od średniowiecza zapotrzebowanie kraju na materiały do budowy kamiennych budynków wielokrotnie wzrosło, a wraz z nim wydobycie wapienia stale się zwiększało. Przez dwa lub trzy stulecia Paryż zdobiły zamki, klasztory i katedry, na przykład słynna Notre Dame de Paris i pierwsze budynki Luwru. Potrzebny był też kamień do budowy wałów ochronnych wokół miasta, dlatego zaczęto kopać głębsze tunele w celu jego wydobycia. Do XV wieku stare zasady wydobycia kamienia zostały całkowicie przestarzałe, zastąpione nowymi.

Skała była już zabudowana na dwóch poziomach, a kamieniołomy uzyskały dolne piętro, które stopniowo przekształciło się w rozległą sieć lochów. W pobliżu wyjść z podziemnej kondygnacji wybudowano studnie z wciągarkami, którymi wynoszono na powierzchnię bloki wapienne. W tym czasie i następnych kilku stuleciach mieszkalna część Paryża rozrosła się tak bardzo, że kamieniołomy znajdowały się w granicach miasta, a wiele obszarów miasta faktycznie unosiło się nad pustką.

Wiele kilometrów wyrobisk ciągnęło się pod paryskimi ulicami i placami, systematycznie powodując zapadanie się gruntu. Mówiono, że czasem pod ziemią znikały fragmenty ulic wraz z przechodniami i powozami, czy też domy ze wszystkimi mieszkańcami.

Początkowo próbowano rozwiązać problem jednorazowymi pracami nad wzmocnieniem lochów, ale podczas wzmacniania murów i łuków katakumb w jednej części miasta, w drugiej nastąpiły kolejne zawalenia. Wydobycie wapienia zostało całkowicie wstrzymane, ale to też nie pomogło.

Image
Image

W XVIII wieku problem był tak dotkliwy, że król Ludwik XVI zarządził utworzenie Generalnego Inspektoratu Kamieniołomów, do którego zadań należało systematyczne opracowywanie kompletnego planu podziemnych galerii i podejmowanie ciągłych działań na rzecz ich wzmacniania. Inspektorat zabrał się do pracy gruntownie i dość pomyślnie, przetrwał do dziś i obecnie pełni swoje funkcje we współczesnym Paryżu.

Umarli - pod ziemią

Wraz z ulepszaniem kamieniołomów znaleźli nowe zastosowanie. W połowie XVIII wieku w Paryżu pojawiła się kwestia potwornego przeludnienia cmentarzy miejskich. Faktem jest, że od wczesnego średniowiecza pochówki zmarłych tradycyjnie przeprowadza się wokół kościołów. Kilka wieków później miejsce się skończyło, ale księża nie chcieli „uwolnić” ciał nowo odchodzących z terenu, gdzie mogliby na nich zarabiać.

Na samym cmentarzu Niewiniątek pochowano zmarłych z 19 parafii, a ich liczba ostatecznie przekroczyła dwa miliony. Pochówki szły na głębokość do dziesięciu metrów, a górny poziom gruntu cmentarza wznosił się kilka metrów nad paryskimi ulicami.

W niektórych miejscach z ziemi widoczne były ludzkie szczątki. Rozkładające się zwłoki wydzielały straszliwy smród, sprowadzały na paryżan choroby zakaźne, doszły nawet do tego, że w sąsiednich domach gospodynie kwaśniły mleko i wino ze zgniłego powietrza. Cmentarz Niewiniątek i inne cmentarze miejskie powoli, ale nieuchronnie stawały się poważnym zagrożeniem dla mieszkańców.

Image
Image

Wreszcie jeden tragiczny incydent radykalnie zmienił cmentarną historię Paryża. Mur runął, przynajmniej częściowo chroniąc najbliższą rue de la Lanjri przed cmentarzem. Piwnice domów natychmiast wypełniły się na wpół rozłożonymi zwłokami, ziemią i ziemią, więc władze musiały pilnie zakazać pochówku w mieście. Wkrótce do przechowywania szczątków postanowiono wykorzystać opuszczone podziemne kamieniołomy.

Przez następne 15 miesięcy wozy okryte żałobnym płótnem transportowały góry kości do ich przyszłego podziemnego schronienia. W celu usprawnienia szybko rozwijającego się miasta zmarłych galeriom nadano te same nazwy, które nosiły przejeżdżające nad nimi ulice Paryża.

Należy zauważyć, że nikt nawet nie próbował identyfikować stosów ludzkich szczątków, od tego czasu większość z nich stała się bezimienna. Znane są tylko nazwiska najsłynniejszych „mieszkańców” podziemnego cmentarzyska. W różnych czasach w katakumbach znajdowały się szczątki ministrów „króla słońca” Fouqueta i Colberta, „synów rewolucji” Robespierre'a i Dantona, pisarzy Rabelaisa i Perraulta. Kości przez prawie sto lat trafiały do katakumb, oczyszczając w ten sposób 17 cmentarzy miejskich.

Image
Image

Legendy i tajemnice imperium zmarłych

Jednak jeszcze zanim paryskie lochy stały się ostatnim schronieniem milionów zmarłych, ich własne duchy zaczęły się tam osiedlać. W XVII wieku w katakumbach pojawiły się duchy młodych kochanków. Henri był synem szlachetnych rodziców, a Margarita urodziła się w biednej rodzinie, ale to nie przeszkodziło im w zakochaniu się w sobie.

Rodzina chłopca oczywiście była zszokowana jego wyborem i zabroniła mu spotykać się z dziewczyną. Następnie kochankowie potajemnie pobrali się i wyruszyli do ucieczki z Francji, aw oczekiwaniu na ucieczkę ukryli się w katakumbach.

Ich życie zakończył jednak tragiczny wypadek: w lochu doszło do zawalenia, a młoda para została zamurowana w jednym z przejść. Ku pamięci poległych kochanków w pobliżu domniemanego miejsca ich śmierci znajduje się rzeźba przedstawiająca ich umierający uścisk. Zwiedzający mówią, że przy pomniku, zza muru, czasami słychać płacz dziewczynki i modlitwę jej ukochanej.

Nieco później w podziemnych przejściach pojawiła się tajemnicza istota. Zawsze pojawiał się niespodziewanie, jakby wyrastał z ziemi i równie szybko, błyskawicznie znikał. Policja nigdy nie była w stanie sporządzić zrozumiałego opisu tajemniczego potwora z katakumb, zwłaszcza że wielu naocznych świadków twierdziło, że przede wszystkim wyglądał on jak eteryczny cień, z którego rozprzestrzeniał się chłód i zapach rozkładu.

Image
Image

Skłonni do mistycyzmu paryżanie twierdzili, że większość tych, którzy spotkali potwora twarzą w twarz, zniknęła na zawsze w mroku podziemnych galerii. W rzeczywistości prawie nigdy nie znaleziono tam ludzi, którzy się zgubili - sieć przejść była zbyt długa i zagmatwana. Np. strażnik kościelny, który zdecydował się pożyczyć butelkę wina z podziemnego klasztornego magazynu, został znaleziony dopiero 11 lat później, jak na ironię, bardzo blisko wejścia do katakumb.

Wokół miejsc, w których znajdowały się wyjścia z lochów na górę, również ciągle miały miejsce różne tajemnicze incydenty. Jedna historia została opublikowana przez reporterów w paryskiej gazecie w połowie XIX wieku. Dom czcigodnego sprzedawcy drewna, znajdujący się obok platformy roboczej do układania nowych ulic nad katakumbami, był co noc poddawany imponującemu „łuskaniu” solidnymi blokami wapienia.

W efekcie konstrukcja wyglądała tak, jakby jakiś nieznany olbrzym wypowiedział jej wojnę: drzwi i okna zostały wybite, ściany pokryte pęknięciami, a dach pokryty dziurami. Policja pilnowała intruzów przez kilka tygodni, ale nie mogli nikogo aresztować.

Miłośnicy paryskich tajemnic widzieli w tym tajemniczym przypadku gniew zmarłych z lochów, zakłócony konstrukcją, ale nie znaleziono ani jednego potwierdzenia teorii mistycznej. I pewnego dnia łuskanie kamieni ustało równie nagle, jak się zaczęło.

Dziś jest dzień „dolnego Paryża”

Praktyczni Francuzi nieustannie próbowali powiększać swój biznes o ogromne terytoria podziemne. W różnych momentach w „dolnym Paryżu” próbowali hodować pieczarki, warzyć piwo, przechowywać wino, urządzać sale koncertowe i lokale gastronomiczne dla ekstremalnych miłośników. Napoleon III lubił czasem przerażać swoich gości, przechadzając się z nimi po katakumbach. Minęły wieki, ale coś wciąż przyciąga ludzi do podziemnych przejść i galerii.

Image
Image

Całkowita długość podziemi wynosi do 300 kilometrów, a do zwiedzania udostępniony jest tylko niewielki, dwukilometrowy odcinek. Praworządni obywatele są z tego zadowoleni, ale są też odważni ludzie, którzy chcą podróżować pod ziemią bez ograniczeń.

Miłośnicy i znawcy historii podziemnego Paryża – katafile – przechadzają się po katakumbach, uzbrojeni w szczegółowe mapy, potężne latarki i inne przydatne ekwipunki. Dlatego zwykle nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. W podziemiach wędrują także „spontaniczni turyści”, chcąc przyjrzeć się cudom lochów miasta od tych, które są zamknięte dla oficjalnych wycieczek.

Osoby te, słabo przygotowane do trekkingu pod ziemią, narażone są na różne niebezpieczeństwa: łatwo się zgubić, wpaść w osuwisko lub wpaść do podziemnej studni. Katafile traktują takich amatorów ze sporym sceptycyzmem i czasami grają z nimi, pozostawiając ich na długi czas w całkowitej ciemności bez żadnego odniesienia.

Ale bez względu na to, ilu entuzjastów przemierza niekończące się lochy, katakumby francuskiej stolicy nadal zazdrośnie strzegą swoich sekretów przed wścibskimi oczami. I nikt nie wie, ilu z nich wciąż ukrywa się w mroku podziemnych galerii.

Zalecana: