Dziwaczne I Rzadkie Przypadki Ocalałych Z Samozapłonu

Spisu treści:

Wideo: Dziwaczne I Rzadkie Przypadki Ocalałych Z Samozapłonu

Wideo: Dziwaczne I Rzadkie Przypadki Ocalałych Z Samozapłonu
Wideo: Dagmara Kaźmierska usłyszała druzgocącą diagnozę! Słowa lekarzy nie pozostawiły złudzeń! 2024, Marsz
Dziwaczne I Rzadkie Przypadki Ocalałych Z Samozapłonu
Dziwaczne I Rzadkie Przypadki Ocalałych Z Samozapłonu
Anonim

W przypadku samozapłonu człowiek może spalić się na popiół w ciągu kilku minut (a nawet sekund), a tak wysokiej temperatury często nie utrzymuje się nawet w krematoriach. Dlatego tych, którzy przeżyli to zjawisko, jest bardzo niewielu …

Dziwaczne i rzadkie osoby, które przeżyły spontaniczne spalanie - spontaniczne spalanie, spontaniczne spalanie, ogień, ogień, płomienie, oparzenia
Dziwaczne i rzadkie osoby, które przeżyły spontaniczne spalanie - spontaniczne spalanie, spontaniczne spalanie, ogień, ogień, płomienie, oparzenia

Uważa się, że jednym z najbardziej niezwykłych zjawisk anomalnych związanych z ludźmi jest: samozapłon - gdy osoba nagle wypala się z ognia, którego źródło pozostaje niejasne i pojawia się jakby wewnątrz samego ciała.

Z reguły dzieje się to w bardzo krótkim czasie i przy ekstremalnie wysokich temperaturach, często po ofiarach pozostaje tylko garść popiołu (nawet kości często pozostają w krematoriach) lub nietknięta ogniem noga lub ręka (z niewiadomych przyczyn).

Od wieków w literaturze i kronikach historycznych pisano o samozapłonie człowieka, a dziś istnieje kilka naukowych wersji tego, jak do tego doszło. Jednak żadna z wersji nie jest w 100% odpowiednia dla wszystkich przypadków.

Niewykluczone, że tę zagadkę rozwiązaliby ci ludzie, którzy doświadczyli samozapłonu i jednocześnie pozostali przy życiu (przynajmniej przez chwilę). Niestety, jest ich bardzo mało.

Image
Image

W październiku 1776 r. włoski mnich Don Gio Maria Bertoli przebywał w małym miasteczku Filetto i spędził noc w domu swojego zięcia. Wkrótce po tym, jak poszedł spać w swoim pokoju, ludzie usłyszeli stamtąd głośny płacz Bertoliego, jakby z bardzo silnego bólu.

Kiedy podbiegli do krzyków, zobaczyli, że całe ciało mnicha zostało pochłonięte niebieskimi płomieniami, a mnich wił się na podłodze i krzyczał. Gdy tylko ludzie się do niego zbliżyli, płomień zaczął wygasać, a następnie całkowicie zniknął, pozostawiając Bertoliego przy życiu.

Mnicha podniesiono z podłogi i położono na łóżku. Jęknął z silnego bólu, a gdy go rozebrano, okazało się, że całe jego ciało jest mocno oparzenia. Nie potrafił wyjaśnić, co się stało. Według niego wszystko wydarzyło się nagle, w jednej chwili, podczas gdy jego jedwabny kapelusz na głowie spalił się na chrupiącą skórkę, ale inne ubrania w ogóle nie uległy uszkodzeniu.

Najdziwniejsze było to, że w skromnym pokoju Bertoli w ogóle nie było źródła otwartego ognia. Nie było kominka ani świec. W pokoju również nie pachniało dymem.

Wezwano lekarza do Bertoli, który opisał oparzenia jako niebezpieczne i nazwał stan mnicha ciężkim. Tak to opisano w ówczesnej broszurze:

„Dr Battaglia stwierdził, że skóra prawej ręki była prawie całkowicie oddzielona od ciała, od ramion do ud po prawej stronie, skóra była uszkodzona równo i równomiernie, była to najbardziej dotknięta część ciała i infekcja już się rozpoczęła, pomimo skaryfikacji (przecięcia brzegów rany).

Pacjent skarżył się na palące pragnienie, miał drgawki, wychodziły z niego gnijące i żółciowe stolce, czemu towarzyszyły ciągłe wymioty, którym towarzyszyła gorączka i majaczenie. Czwartego dnia, po dwóch godzinach odrętwienia w śpiączce, zmarł. Przez cały okres jego cierpienia nie można było znaleźć przyczyny jego objawów.”

To, co stało się z Bertolim, pozostaje tajemnicą. Jego sprawa nadal pozostaje dziwacznym incydentem historycznym.

Następna historia wydarzyła się w 1822 roku we Francji. Pewnego letniego popołudnia miejscowy mężczyzna imieniem Renato spacerował po polu w pobliżu wioski Loynyan, gdy nagle poczuł ostry ból w prawym palcu wskazującym. Spojrzał przelotnie na palec i jego oczy rozszerzyły się z przerażenia – palec był pochłonięty ogniem.

Zaczął machać palcem, by odpędzić płomień, ale przeciwnie, on się nasilił, teraz cała jego ręka płonęła. Renato zaczął walić w spodnie płonącą ręką i podpalać je, po czym wpadł w panikę i pobiegł do domu i zaczął krzyczeć do żony, aby przyniosła wiadro zimnej wody.

Kobieta przyniosła wodę, a Renato wrzucił płonącą rękę do wiadra, ale płomień nie zgasł! Potem włożył rękę w mokre błoto na podwórku, potem w dzbanek z mlekiem, ale ręka dalej płonęła.

W tym czasie wokół domu Renato zgromadził się tłum gapiów, którzy patrzyli na jego bieganie jak na przedstawienie cyrkowe. Jeden z gapiów w końcu dał mu wodę święconą i ta woda zgasiła płomień. Kiedy Renato spojrzał na swoją rękę, okazało się, że choć spodnie miał spalone, sama skóra na zranionej dłoni wyglądała na zupełnie nienaruszona.

Ten ciekawy przypadek został opisany w tym samym 1822 roku we francuskim czasopiśmie medycznym „Nouveau Journal de Médecine, Chirurgie, Pharmacie, tom 15”, a przyczyny tego zjawiska również nie zostały wyjaśnione.

Image
Image

Dwa opisane powyżej przypadki wywołały wśród ofiar wielką panikę, ale kolejny przypadek, opisany w American Journal of the Medical Sciences, tom 17, różni się tym, że ofiara była zaskakująco spokojna.

Stało się to w styczniu 1835 roku, kiedy profesor Uniwersytetu Nashville, James Hamilton, przeprowadzał eksperyment z pomiarami atmosferycznymi. Na zmianę sprawdzał odczyty barometru, termometru i higrometru, gdy nagle poczuł ostry ból w lewym biodrze.

Początkowo próbował ją ignorować, ale gdy ból nasilał się, w końcu spojrzał na swoją nogę i zobaczył, że jego udo zostało pochłonięte płomieniami, które można było zobaczyć przez materiał jego spodni. Profesor z dobrym spokojem zdecydował, że należy odciąć ogień od dostępu tlenu i zakrył udo rękami, po czym płomień zgasł.

Następnie profesor zdjął spodnie i zbadał zranioną nogę. Na skórze lewego uda znalazł tylko niewielką plamkę wielkości dziesięciocentówki, która bardziej przypominała otarcia niż oparzenie. Spodnie miały tę samą gładką okrągłą dziurkę, ale w bieliźnie nie było dziur, co wprowadziło profesora w oszołomienie.

Uszkodzona skóra w małej zaokrąglonej ranie dość mocno bolała, a potem to miejsce bardzo długo się goiło. W tym czasie Hamilton zdecydował, że ma do czynienia z samozapaleniem i że płomień powstał w jego ciele i wystrzelił na powierzchnię przez tę samą dziurę.

Były też całkiem nowoczesne przypadki tego typu. W 1974 roku sprzedawca drzwi Jack Angel spał w swojej furgonetce w Savannah w stanie Georgia i obudził się z bólu.

Zobaczył, że jego klatka piersiowa, ręce, nogi i plecy są poparzone i nie mógł zrozumieć ich źródła - nie palił, w furgonetce nie było źródła ognia i nic innego wokół niego nie zostało uszkodzone. W tym ubrania, które miał na sobie nie były zniszczone, co okazało się najdziwniejsze.

Kiedy Angel poszedł do lekarzy, powiedzieli, że wszystko wygląda tak, jakby źródło płomienia znajdowało się w samym ciele, a konkretnie gdzieś w jego lewej ręce, skąd rozprzestrzenił się na inne części ciała.

W 1985 roku miał miejsce również przypadek weterana wojny w Wietnamie, Franka Bakera, który zapalił się na wakacjach z przyjaciółmi. Po prostu siedział na kanapie w domu i nagle znalazł się w ogniu. Jego przyjaciele natychmiast wyciągnęli wodę z rzeki i zgasili płomienie, ale przyczyna tego nie była znana. Według przyjaciół Bakera zapalił się na ich oczach, a według lekarzy, którzy zbadali jego ciało, ogień najprawdopodobniej powstał gdzieś w żołądku. Czy Baker miał jakieś oparzenia, historia nie wskazuje.

Zalecana: