Co Kryje Się Za Legendami O Kotłach Vilyui W „Dolinie Śmierci”?

Spisu treści:

Wideo: Co Kryje Się Za Legendami O Kotłach Vilyui W „Dolinie Śmierci”?

Wideo: Co Kryje Się Za Legendami O Kotłach Vilyui W „Dolinie Śmierci”?
Wideo: Ekshumacja w grobie Edwarda Śmigłego-Rydza. Historyk: najpewniej odkryto szczątki Marszałka Polski 2024, Marsz
Co Kryje Się Za Legendami O Kotłach Vilyui W „Dolinie Śmierci”?
Co Kryje Się Za Legendami O Kotłach Vilyui W „Dolinie Śmierci”?
Anonim
Co kryje się za legendami o kotłach Vilyui w
Co kryje się za legendami o kotłach Vilyui w

Ta anomalna strefa znajduje się w Jakucji, w dolinie rzeki Vilyui. Jakuci nazywają to miejsce „Yelyuyu Cherkecheh” - Dolina Śmierci … Istnieją duże metalowe półkule o średnicy 8-10 metrów. Tubylcy nazywają je kotły i nie wolno im się do nich zbliżać, ponieważ niejednokrotnie zmarli myśliwi, którzy postanowili spędzić w nich noc w mroźnej zimie, później byli bardzo chorzy i umierali.

Kto opuścił dziwaczne półkule na tej dziczy: starożytne cywilizacje czy kosmici? Dlaczego mają szkodliwy wpływ na ludzi i zwierzęta? Nauka nie znalazła jeszcze odpowiedzi na te pytania.

Sztuczki Demonicznego Wat Usumu Tong Duurai

Obraz
Obraz

Pierwsze informacje o Dolinie Śmierci przekazał światu naukowemu przyrodnik, nauczyciel i badacz Richard Karlovich Maak. Przebywał w Jakucji w latach 1853-1855, prowadził badania naukowe w dorzeczach rzek Wiluje, Olekma i Chona, studiował ukształtowanie terenu, geologię, a także poznawał ludy zamieszkujące ten region.

Rzeka Vilyui

W swoich notatkach z 1853 r. Maak wspomniał, że na brzegu rzeki Algy Timirbit, co oznacza „utopiony wielki kocioł”, rzeczywiście znajduje się gigantyczny miedziany kocioł.

Jego wielkość jest nieznana, ponieważ nad ziemią widoczna jest tylko krawędź, a rośnie na niej kilka drzew. To znalezisko nie wzbudziło dużego zainteresowania w świecie nauki: nikt nie zamierzał wyposażyć wyprawy do trudno dostępnego regionu tajgi z powodu jakiegoś kotła.

Dokładnie ten sam obiekt odkryto w połowie XX wieku podczas budowy tamy elektrowni wodnej Vilyui. Kiedy budowniczowie hydroelektrowni położyli kanał odgałęziony i osuszyli złoże Vilyuy, wypukły

metalowa „łysina”.

Wezwani przełożeni, pospiesznie zbadali znalezisko, doszli do wniosku, że to bzdura, niewarta uwagi i nakazali kontynuować pracę. Co jest zrozumiałe: po pierwsze poprosili kierownictwo o plan i nikt nie zamierzał zakłócać harmonogramu pracy przez drobiazgi. Oczywiście „kocioł” spoczywa teraz pod warstwą mułu na dnie rzeki.

Obraz
Obraz

Dopiero w latach 70. jakuci ufolodzy zebrali i udokumentowali zeznania okolicznych mieszkańców. Na przykład twierdzą, że słupy i kule ognia są wyrzucane z otwierających się półkulistych pokryw co 100 lat, kierowane przez demona Wat Usumu Tong Duurai.

Dolina Śmierci ma również spłaszczony czerwonawy żelazny łuk, w który można nawet wbić jelenia, a następnie spiralne przejście, które prowadzi do wielu metalowych pomieszczeń.

Jest tam znacznie cieplej niż na zewnątrz, ale nieostrożni podróżnicy, którzy postanowili spędzić noc w tych pokojach, nieuchronnie zachorowali, a wielu z nich zmarło.

Szczególnie interesujące jest zeznanie starego ewenckiego łowcy, że na obszarze pomiędzy rzekami Nyurgun Bootur (co oznacza „wspaniały bohater”) i Ataradak (co oznacza „piekielna masa trójstronnego żelaznego więzienia”) znajduje się metalowa dziura w który leży zamrożony na wskroś „bardzo chudych, czarnych jednookich ludzi w żelaznych ubraniach”.

Ognisty koleś w żelaznym domu

Porównując świadectwa mieszkańców z legendami i tradycjami, w tym z jakuckim eposem Olonkho, badacze odtworzyli historię Doliny Śmierci. W starożytności obszar ten zamieszkiwało kilku koczowniczych Tungów. Kiedyś nieprzenikniona mgła spowiła dolinę, a ogłuszający ryk wstrząsnął otoczeniem.

Powstał huragan o niespotykanej sile, potężne ciosy wstrząsnęły ziemią. Błyskawica uderzyła w niebo we wszystkich kierunkach. Gdy wszystko się uspokoiło i mgła rozwiała się, pośrodku spalonej ziemi zaświeciła w słońcu wysoka pionowa konstrukcja, widoczna z odległości kilkudniowej podróży. Przez długi czas wydawała nieprzyjemne, przecinające dźwięki i stopniowo zmniejszała swoją wysokość, aż zniknęła całkowicie (być może pod ziemią). Kto z ciekawości próbował wejść na ten teren, nie wracał.

Z biegiem czasu gleba nawożona popiołem i popiołem odtworzyła szatę roślinną. Solidny młody wzrost przyciągnął bestię, a koczowniczy łowcy podążali za zwierzętami. Zobaczyli wysoki, zwieńczony kopułą „żelazny dom” spoczywający na licznych bocznych podporach. Ale nie można było do niego wejść - był wysoki i elegancki, nie miał okien ani drzwi.

Z biegiem czasu „dom” w końcu pogrążył się w wiecznej zmarzlinie, a na powierzchni pozostał tylko łuk wejścia. Ale pewnego dnia nastąpiło małe trzęsienie ziemi i cienkie tornado ognia przeszyło niebo. Olśniewająca kula ognia pojawiła się na jej szczycie.

Kula ta, w towarzystwie „czterech grzmotów z rzędu”, zostawiając ślad ognia, po łagodnej trajektorii rzuciła się na ziemię i chowając się za horyzontem eksplodowała. Koczownicy byli zaniepokojeni, ale nie opuszczali swoich miejsc zamieszkania, ponieważ ten „demon”, nie wyrządzając im krzywdy, eksplodował nad sąsiednim wojowniczym plemieniem.

Obraz
Obraz

Kilkadziesiąt lat później historia się powtórzyła – kula ognia odleciała w tym samym kierunku i ponownie zniszczyła tylko sąsiadów. Widząc, że ten "demon" jest niejako ich obrońcą, zaczęli tworzyć legendy o nim, nazywane "Nyurgun Bootur".

Tajemniczy krąg na bagnach w pobliżu rzeki Vilyui

Ale pewnego dnia gigantyczna kula ognia wystrzeliła z otworu wentylacyjnego z ogłuszającym rykiem i hukiem i… natychmiast eksplodowała. Wydarzyło się najsilniejsze trzęsienie ziemi. Niektóre wzgórza zostały pocięte szczelinami o głębokości ponad 100 metrów.

Po eksplozji przez długi czas pluskało się „ogniste morze”, nad którym unosiła się „wirująca wyspa” w kształcie dysku. Konsekwencje wybuchu rozprzestrzeniły się na ponad tysiąc kilometrów.

Plemiona koczownicze, które przetrwały na obrzeżach, uciekły w różnych kierunkach, z dala od katastrofalnego miejsca, ale to nie uchroniło ich przed śmiercią. Wszyscy wymarli z powodu jakiejś dziwnej, dziedzicznej choroby.

Pamiątka z kociołka

W archiwum Biblioteki Narodowej Republiki Jakucji list niejakiego posła. Koretsky z Władywostoku. Oto jego fragment:

„… Widziałem siedem takich „kotłów”.

Faktem jest, że nawet zaostrzone dłuto nie przyjmuje "kotłów" (próbowali i nie raz). Metal nie łamie się ani nie wykuwa. Nawet na stali młotek na pewno zostawiłby zauważalne wgniecenia. szmergiel…

Zauważyłem, że roślinność wokół „kotłów" jest nienormalna – zupełnie nie przypomina tego, co rośnie wokół. Jest bardziej bujna: łopiany wielkolistne, bardzo długie pnącza, dziwna trawa – półtora do dwóch razy wyższa od człowieka W jednym z "kotłów" spędziliśmy noc z całą grupą (6 osób). Nikt później nie był poważnie chory.

Chyba że jeden z moich znajomych całkowicie stracił wszystkie włosy po trzech miesiącach. A po lewej stronie mojej głowy (na niej spałem) były trzy małe rany wielkości główki zapałki. Przez całe życie je leczyłem, ale do dziś nie przeszły.

Wszystkie nasze próby oderwania choćby kawałka z tych dziwnych „kociołków zakończyły się niepowodzeniem. Jedyne, co udało mi się zabrać, to kamień. gładki jak wypolerowany. „Podniosłem go z ziemi w jednym z tych kociołków.

Przywiozłem tę pamiątkę ze sobą do wsi Samarka, powiat Chuguevsky, Terytorium Nadmorskie, gdzie moi rodzice mieszkali w 1933 roku. Leżał bezczynnie, dopóki babcia nie zdecydowała się na odbudowę domu. Trzeba było wstawić szkło do okien, a w całej wsi nie było noża do szkła. Próbowałem zarysować połówki tej kamiennej kuli krawędzią (krawędzią), okazało się, że tnie z niesamowitą urodą i łatwością.”

Wersje starożytnej zagadki

Obraz
Obraz

Na przełomie XX i XXI wieku Dolinę Śmierci odwiedziło kilka ekspedycji. Zarejestrowali kilka idealnie okrągłych zbiorników wodnych, ale dostępne naukowcom instrumenty nie dostarczyły jednoznacznego potwierdzenia istnienia metalowych struktur w ziemi.

Potrzebne jest dokładniejsze zbadanie terenu z lepszym wyposażeniem.

Obecnie istnieje kilka wersji pochodzenia tajemniczych „kotłów”. Sceptycy uważają, że są one całkowicie ziemskie i reprezentują fragmenty rakiet kosmicznych, które rozbiły się podczas startu, lub odłączane stopnie.

Zużyte części rakiet są rzeczywiście zrzucane na to terytorium, ale "kotły" powstały wiele wieków przed wystrzeleniem statku kosmicznego przez obecną ludzkość.

Ufolodzy sugerują, że w Dolinie Śmierci znajduje się baza obcych, która automatycznie bada Ziemię i chroni ją przed kataklizmami.

Ale być może dziwne struktury to kapsuły ratunkowe rozbitych statków obcych. Istnieje opinia, że „kotły” to pozostałości aparatu starożytnej cywilizacji ziemskiej, która zginęła w wyniku wojny nuklearnej na skalę planetarną.

Istnieją również wersje, że są to nieznane naturalne formacje geologiczne lub opuszczone laboratorium jądrowe ZSRR.

Miejmy nadzieję, że pewnego dnia nauka otrzyma wystarczające fundusze, aby podnieść zasłonę tajemnicy nad Jakucką Doliną Śmierci.

Zalecana: