

We wrześniu 2002 r. coś niezwykłego przydarzyło się pewnemu George'owi Price'owi na Równinie Salisbury (Anglia). Przypadek ten został później opisany przez brytyjską badaczkę anomalii Merrily Harpur w swojej książce z 2006 roku „Mystery big cats”.
Price był w wojsku, a tej jesieni na równinie odbywały się ćwiczenia wojskowe z udziałem czołgów. Nagle uwagę Price'a przyciągnął duży, podobny do małpy stwór, który próbował ukryć się w ciernistym krzaku i wyglądał na bardzo przestraszonego hałasem silników i dudnieniem sprzętu wojskowego.
„Chociaż zwierzę było ledwo widoczne w zaroślach, widziałem jego futro podobne do koloru orangutanów. Prawdopodobnie było bardzo duże, chociaż widziałem je tylko bardzo zgarbione” – poinformował George Price.
Warto zauważyć, że Równina Salisbury słynie przede wszystkim ze starożytnych konstrukcji kamiennych, zwłaszcza Stonehenge. A najwcześniejsze ślady działalności człowieka znalezione tutaj pochodzą z 8 tysięcy lat p.n.e.

Data budowy Stonehenge nie jest dokładnie ustalona, wzniesiono ją około 5 tysięcy lat temu. Była to bardzo szczególna konstrukcja dla tych, którzy ją zbudowali, ponieważ niektóre z ogromnych głazów, tak zwanych niebieskich kamieni, zostały przywiezione w to miejsce z kamieniołomu w Walii, oddalonego aż o 240 mil. Inne kamienie przywieziono nieco bliżej, „tylko” 25 mil dalej.
Była to niezwykle zakrojona na wielką skalę i złożona operacja, ale w jakim celu nadal nie jest dokładnie znana.
Na granicy innych brytyjskich hrabstw Oskfordshire i Warwickshire znajduje się kolejna okazała kamienna konstrukcja w kształcie koła zwana Rollright Stones. Został zbudowany około IV tysiąclecia p.n.e.

W 1977 roku badacz Paul Devereaux stwierdził, że niektóre brytyjskie miejsca historyczne emanują szczególną energią i mają niezwykłe moce. W tych miejscach wykryto anomalie w podczerwieni, magnetyczne i ultradźwiękowe.
Ten sam Devereaux opowiedział o przypadku, gdy jeden z archeologów, którzy badali Kamienie Rollrighta, zauważył w pobliżu wędrującą humanoidalną istotę całkowicie pokrytą włosami. Archeolog widział stworzenie tylko przez kilka chwil, po czym nagle gdzieś zniknęło.
Wygląda na to, że opis stworzenia, z całym swoim wyglądem przypominającym typowe yeti, widziano w listopadzie 1991 roku w rejonie zbiornika Ladybower, który z kolei znajduje się w pobliżu innego starożytnego kamiennego kręgu zwanego „Dziewięć Dam” (Dziewięć Damski).
Krąg ten został zbudowany w epoce brązu w miejscu, które według legendy jest polaną druidów, gdzie obchodzili przesilenie letnie. Wciąż przyciąga uwagę wielu neopogan i współczesnych druidów.

Powstaje pytanie: czy istnieje jakiś związek między pojawieniem się humanoidalnych włochatych potworów na obszarze starożytnych kamiennych kręgów o niezwykłych mocach?
Być może odpowiedź leży w legendach Indian północnoamerykańskich. Amerykańska badaczka Linda Godfrey, która bada przypadki obserwacji Bigfootów, wilkołaków i Psów, mówi, że komunikowała się z Indianami, a oni powiedzieli jej, że wszystkie te niezwykłe zoomorficzne (zwierzęce) stworzenia istnieją w rzeczywistości.
Według Indian, te stworzenia są niczym więcej jak duchami opiekuńczymi świętych miejsc. Zdaniem Lindy Godfrey, w słowach Indian jest chyba ziarno prawdy, bo sama odkryła, że miejsca obserwacji wilczych ludzi bardzo często pokrywają się z położeniem starożytnych indiańskich kopców.
Niewykluczone, że tą metodą stworzono niektóre włochate potwory, takie jak ci sami amerykańscy wilkołaki tulpa- to znaczy są quasi-materialnym wytworem ludzkiej świadomości. Prawdopodobnie zostali zaprogramowani do pilnowania pewnych miejsc i odstraszania stamtąd ludzi, co nadal próbują robić.