


Rzymianie zawsze starali się trzymać z daleka od August Oktawianzałożyciela wielkiego Imperium Rzymskie … Rozgorączkowany satrap mógł się rozgniewać z powodu drobiazgów i zabić każdego ze swoich poddanych, których zachowanie wydawało mu się podejrzane.
Dziwne, ale nie to, wielu suwerennych władców budziło nie mniejszy strach. Tajemniczą cechą Augusta było to, że nadal straszył ludzi nawet kilkadziesiąt lat po swojej śmierci.
Średniowieczni okultyści dobrze wiedzieli, że człowiek, nie zdając sobie z tego sprawy, jest w ciągłej interakcji z otaczającymi go przedmiotami, zwierzętami, roślinami… Sympatia i antypatia może powstać między klejnotem a jego właścicielem lub między drzewami rosnącymi w lesie.
Bibliotekarz francuskiego króla Ludwika Saint i wychowawca jego dzieci, nauczyciel, mnich dominikański, autor Wielkiego zwierciadła – niezwykle popularnej obszernej średniowiecznej encyklopedii – Wincenty z Beauvais napisał, że z kolei rana zarażona duchem mordercy infekuje otaczające przedmioty, a nawet powietrze.
Osoba z silną wyobraźnią może zmieniać właściwości przedmiotów, z których korzysta lub na które uważnie się przygląda. Ale on sam zmienia się pod wpływem miejsca, w którym się znajduje, a czasem nabiera niezwykłych zdolności i cech charakteru.
PROSTY MAGAZYN
Według Augusta z góry wiedział, że zostanie cesarzem. Co więcej, znał wynik każdej wojny, do której wszedł.
W wiejskiej posiadłości dziadka przyszłego cesarza zachowała się niewielka izba, a nawet spiżarnia, w której August się urodził i wychował. Równie dobrze może być tak, że gdyby wychowywał się w innym miejscu, a przynajmniej w innym pokoju tego samego domu, stałby się osobą o zupełnie innych manierach, zwyczajach i charakterze.
Możliwe też, że bez Augusta szafa, w której formował się jako osoba, pozostałaby najzwyklejszym pomieszczeniem gospodarczym. Jednak po śmierci cesarza okazało się, że ta niewielka sala budzi w ludziach mistyczną grozę: wydawało się, że August przekazał skromnemu klasztorowi pewne cechy swego nieokiełznanego usposobienia. Nikt do niego nie zaglądał, a tym bardziej nie wchodził do niego niepotrzebnie.
Jeśli jakiś śmiałek się odważył, robił to bardzo ostrożnie, po uprzednim wykonaniu specjalnego rytuału oczyszczenia, aby nie oburzać i nie denerwować duchów, które osiadły w pokoju z tak bezczelnym brakiem szacunku.
Kiedyś nowy właściciel posiadłości, chcąc spróbować szczęścia, albo z niewiedzy, postanowił spędzić noc w sierpniowym przedszkolu. Spędził tam kilka godzin, ale w środku nocy jakaś tajemnicza siła wyrzuciła go przez drzwi razem z łóżkiem.
OCHRONA TIULU

August był niedowierzający i okrutny. Było to jasne już przy pierwszym spotkaniu z nim. W wyglądzie władcy było wiele rzeczy, które ostrzegały przed koniecznością zachowania większej ostrożności: rzadkie i małe zęby, spiczasty nos z garbem, zrośnięte brwi, przeszywające i niemiłe spojrzenie - jeden z najpewniejszych znaków, jakie miał ich właściciel złe oko.
Fakt, że znamiona na jego klatce piersiowej i brzuchu znajdowały się w kształcie Wielkiego Wozu, był również szczególnie niepokojący dla jego bliskich kręgów. No, a może prawie.
Cesarz był przekonany, że wrogie siły skierowane są przeciwko niemu i że trzeba się przed nimi nieustannie bronić. Być może wierzył, że siły te mają niebiański charakter i dlatego odczuwał wszechogarniający lęk przed złą pogodą, zwłaszcza przed piorunami i błyskawicami.
Wierzył, że obiecywali mu nieszczęścia, niepowodzenia w sprawach państwowych, porażki na polach bitew. Aby uchronić się przed nagłą złą pogodą, a co najważniejsze, przed jej złymi skutkami, zawsze nosił przy sobie foczą skórę. Jednak generalnie wolał nie chodzić podczas burzy, ale ukrywać się w podziemnym schronie. Ci, którzy są chronieni, jak mówią, są chronieni przez Boga.
RATUJĄC MARZENIA
Zamieszki, spiski, próby zamachu stanu, zamachy na jego życie towarzyszyły przez całe długie panowanie Augusta. Ale za każdym razem sny, przeczucia i wróżby, a czasem donosy, które nadchodziły we właściwym czasie, pomagały mu identyfikować wrogów i niszczyć ich podstępne plany.
Cesarz miał wiele znaków, którym ufał bezgranicznie. Jeśli rano w roztargnieniu założył but na niewłaściwą stopę, wiedział, że za chwilę stanie się coś złego. A jeśli w dniu, w którym wyruszył w daleką podróż, spadła rosa, to był to dobry znak: nie było wątpliwości co do szybkiego i bezpiecznego powrotu do domu.
Jednocześnie August był wystarczająco sceptyczny i nie ufał zbytnio okultyzmowi, wierząc, że nie wszystkie wróżby są przydatne. Większość prowadzi ludzi na złą drogę i wprowadza do nich jedynie niepotrzebne zamieszanie i chaos.
Z rozkazu cesarza zebrano i spalono ponad 2000 greckich i łacińskich ksiąg prorockich, które uznano za szkodliwe. Ale niektóre cenne przewodniki dotyczące wróżbiarstwa (takie jak księgi sybillińskie) były przechowywane w drogich trumnach w świątyniach.
August wierzył, że sny otwierają ludziom przyszłość i ostrzegają przed niebezpieczeństwem, a on sam ma rzadki dar oddzielania tego, co istotne, od tego, co przypadkowe i trafnej interpretacji. Podczas jednej bitwy, wierząc w sen, który przyśnił się jego przyjacielowi, opuścił swój namiot i potajemnie opuścił obóz. Co myślisz? To naprawdę uratowało mu życie.
DĄB PROGNOZA
W Rzymie latem woleli mieszkać po zacienionej stronie domu, a zimą - po słonecznej stronie. To wyraźnie nie pasowało do sierpnia. Musiał widzieć prorocze sny każdej nocy, a to wymagało pewnych i niezmiennych warunków. I dlatego przez 40 lat (!) O każdej porze roku cesarz spał w tym samym pokoju.
Pewnego razu, przybywszy na wyspę Capri, cesarz zobaczył, jak nagle podniosły się gałęzie starego dębu, który od dawna wyblakł i opadł na ziemię. To był oczywisty znak: możliwe jest zwycięstwo życia nad śmiercią, powrót sił i młodości do starzejącego się i zepsutego organizmu. Incydent tak wstrząsnął Augustem, który marzył o odmłodzeniu, że wymienił Capri z Neapolitańczykami, dając mu kolejną wyspę – Enarię.
CZTERDZIEŚCI UCISK

Uważa się, że August Oktawian rzekomo przewidział dzień swojej śmierci. To prawda, że niedługo przed nią wydawało się jej krewnym, że cesarz traci rozum: wciąż widział, że 40 ludzi ciągnie go gdzieś.
Umarł jednak tak, jak zawsze marzył – „dobrą śmierć”, czyli szybko i bez cierpienia cielesnego. Stało się to w miejscowości Nola 19 sierpnia 14 sierpnia, gdzie cesarz przebywał w starym domu swego ojca. Do śmierci Augustus był przytomny. Początkowo odbył długą rozmowę jeden na jednego ze swoim spadkobiercą Tyberiuszem, który został pilnie wezwany do umierającego Oktawiana.
Potem pożegnał się z przyjaciółmi i zapytał, czy ich zdaniem dobrze zagrał komedię życia. Zakończył tę rozmowę greckim wierszem, którym aktor zwykle kończył swój występ na scenie: „A jeśli dobrze zagraliśmy, nagrodź nas owacją i spędź zabawę”.
Następnie zapytał o zdrowie swojej wnuczki, córki Drususa, która była chora. A teraz została z nim tylko żona. Zbierając ostatnie siły, ze łzami w oczach powiedział do całującej go żony: „Liwia, pamiętaj, jak żyliśmy razem. Żyj i żegnaj …”
Po jego śmierci wszyscy wokół niego inaczej patrzyli na jego słowa o 40 żołnierzach. Zaczęli mówić, że to nie była wizja, ale dalekowzroczność, bo dokładnie 40 żołnierzy zaniosło jego ciało ludziom.
Było jednak inne wytłumaczenie tego pozornie nieprzypadkowego zbiegu okoliczności. Powiedzmy, duch Augusta wpadł we wściekłość z powodu faktu, że Rzymianie wątpili w proroczy dar ich cesarza. Zagrał więc z nimi okrutny żart, ustawiając procesję 40 żołnierzy, dla których nie było żadnych wyobrażalnych powodów.