Frotskis (przedmioty Spadające Z Nieba) I Kolorowe Deszcze

Wideo: Frotskis (przedmioty Spadające Z Nieba) I Kolorowe Deszcze

Wideo: Frotskis (przedmioty Spadające Z Nieba) I Kolorowe Deszcze
Wideo: A. TWAROWSKI: Odgadnij KLUB po 3 PIŁKARZACH! Wspólny MIANOWNIK! 2024, Marsz
Frotskis (przedmioty Spadające Z Nieba) I Kolorowe Deszcze
Frotskis (przedmioty Spadające Z Nieba) I Kolorowe Deszcze
Anonim
Frotskis (obiekty spadające z nieba) i deszcze wielokolorowe - frotski, deszcz, deszcz ryb, deszcz kolorowy
Frotskis (obiekty spadające z nieba) i deszcze wielokolorowe - frotski, deszcz, deszcz ryb, deszcz kolorowy
Image
Image

Wszystkie rodzaje ryb, krabów, żab, lodu, kamieni i innych „poduszek” najlepiej zdefiniować słowami Winstona Churchilla: „Zagadka, która skrywa tajemnicę”.

Zjawiska te są zwykle nazywane „Frotski”, czyli „spadające z nieba”. Takie wiadomości wypełniają strony gazet, które piszą o zjawiskach anomalnych.

A nawet renomowane naukowe czasopisma meteorologiczne regularnie informują swoich czytelników o szkwałach śledzi, deszczach kałamarnic i tornadach pstrągów…

Co kryje się za tak niezwykłymi wydarzeniami jak frotskis? Dlaczego tak się dzieje? Chociaż jest to tajemnica ukryta przed ludzkim umysłem, najwyraźniej przez dość długi czas. Wciąż czeka na swoje rozwiązanie… Ale tylko jedno jest oczywiste: większość współczesnych wyjaśnień „spadków ryb” zawiera element irracjonalny, a nawet mistyczny, chociaż niektóre zjawiska wyjaśnia się, jeśli nie po prostu, to z wystarczającym uzasadnieniem.

Podnoszenie i transportowanie różnych przedmiotów na odpowiednio duże odległości jest charakterystyczną właściwością tornad lub tornad. Mogą przenosić ludzi i zwierzęta na 4-10 km, a mięczaki o wielkości dwóch lub trzech cm - na odległość do 160 km. Co ciekawe, podobny deszcz stworzeń po raz pierwszy opisał grecki historyk Ateneusz 200 lat p.n.e. BC: „Było tak wiele żab, że gdy mieszkańcy zobaczyli, że są żaby we wszystkim, co gotują i smażą, oraz w wodzie do picia, że nie można postawić stopy na ziemi bez zmiażdżenia żaby, uciekli”.

Warto zauważyć, że opis tego rodzaju deszczów znalazł odzwierciedlenie w literaturze znacznie wcześniej niż opis huraganów, burz i tornad. Najwyraźniej dla starożytnych był to widok bardziej zdumiewający niż klęski żywiołowe.

Tornado jest w stanie dokonać najbardziej niesamowitych rzeczy, ponieważ jak odkurzacz wciąga wszystko, co go otacza. Tak więc 17 czerwca 1940 r. we wsi Meshchera (rejon Gorki) stare srebrne monety zaczęły spadać na głowy chłopców złapanych w ulewnym deszczu.

Z wiszącej nad ziemią chmury wypadł cały skarb. Później okazało się, że monety zakopano w ziemi w XVI wieku. Lejek tornado wyssał z ziemi skarb ukryty w żeliwnym garnku i uniósł go w chmurę. Po przeleceniu kilku kilometrów deszcz monet zalał ziemię.

Image
Image

W pobliżu Miszkina odnotowano rodzaj deszczu pieniężnego: tam wraz z mułem i rybami z nieba spadały na głowy przerażonych wieśniaków tusze oskubanego drobiu.

Tego dnia trąba powietrzna, która spadła, osuszyła kilka jezior wokół wioski na dno, wciągając do setki domowych kaczek i gęsi z młodymi lęgami. Po dniu lub dwóch znaleziono ich z odwróconymi głowami i nogami i całkowicie oskubanymi.

(Przyczyna tak uderzającego na pierwszy rzut oka zjawiska jest w zasadzie prosta. Faktem jest, że u podstawy ptasich piór w skórze znajdują się osobliwe worki powietrzne. Drastycznie obniżone ciśnienie powietrza w strefie tornada prowadzi do tego, że worki powietrzne eksplodują i wyrzucają pióra.)

Naukowcy udowodnili, że dodatnie ładunki grawitacyjne pojawiające się na dolnej powierzchni macierzystej chmury mogą pomieścić i transportować nie tylko srebrne monety i płazy, ale także ogromne masy wody wydobywanej ze zbiorników. Inny podobny incydent odnotowano w 2000 roku w Wielkiej Brytanii.

Następnie „szczęśliwi” mieszkańcy nadmorskiej wioski w hrabstwie Norfolk. Sześćdziesięcioletni Fred Hodkins z początku po prostu nie mógł uwierzyć własnym oczom: „Ryba spadała prosto z nieba. Cały mój ogród był zaśmiecony rybami. Wszystkie ryby wyglądały na świeże, jakby właśnie wyszły z morza”. Według Brytyjskiego Biura Meteorologicznego na Morzu Północnym na kilka dni przed niezwykłym wydarzeniem szalało tornado.

Podobno to on „chwycił” rybę z morza, a następnie „nagrodził” mieszkańców wsi dobrym połowem. Zdarzały się również przypadki, gdy tornado natychmiast wysysało wodę z rzeki, tak że odsłonięte zostało dno pokryte mułem lub wodą morską wraz z ogromną liczbą meduz. A w 1888 roku w Teksasie podczas tornada spadł grad wielkości kurzego jaja. Szedł tylko osiem minut, ale w tym czasie pokrył dolinę dwumetrową warstwą lodowych kulek.

Ale naukowcy nie byli w stanie "zrzucić" całej winy na tornado. Faktem jest, że czasami frotskis występują przy absolutnie spokojnej pogodzie i przy braku strasznych tornad. Ale najważniejsze jest to, że „deszcze” są bardzo selektywne w doborze „nadzienia”. Tornado zrzuca wszystko, co do niego dostanie się z pnia, sortując w powietrzu ryby na ryby, żaby na żaby, glony na glony itp. Oto kilka takich przypadków.

24 października 1987 r. brytyjskie gazety Daily Mirror i Daily Star poinformowały, że niezwykły deszcz różowych żab rozlał się na miasto Stroud. Tysiące biednych ludzi padło na chodniki i szukało schronienia w strumieniach i ogrodach. Dwa tygodnie przed tym incydentem podobnie opisane różowe żaby licznie odwiedziły Cirencester.

Te płazy zostały zbadane przez przyrodnika Iana Darlinga, który przypisał je plemieniu albinosów, stwierdzając, że ich dziwny różowy kolor był spowodowany małymi naczyniami krwionośnymi widocznymi przez bladą skórę. Takie przypadki nie są wcale rzadkie.

Image
Image

W 1954 roku, na targach w parku Sutton Caulfield w Birmingham, podczas zwykłego lekkiego deszczu na kupujących spadł deszcz trzycentymetrowych żab.

Skakali na parasolach i byli widoczni wszędzie w powietrzu, a ziemia, 50 m2, była dosłownie pokryta dywanem przestraszonych płazów.

A w 1969 roku dziennikarka Veronica Papworth, dobrze znana w Anglii, stała się jednym z „mokrych” naocznych świadków, którzy padli pod deszczem tysięcy żab, które spadły na miasteczko Penny w Buckinghamshire. Dziesięć lat później inna Angielka, pani Vida McWilliam z Bedford, weszła do ogrodu po ulewnym deszczu, podczas którego trzęsły się nawet gałęzie, aby przekonać się, że ziemia jest pokryta małymi zielonymi i czarnymi żabami, a ich jaja wiszą na nich. drzewa i krzewy.

Dlaczego żaby częściej niż inne żywe stworzenia spadają z nieba, wciąż nie można zrozumieć. Na drugim miejscu po nich są ryby. Najwcześniejsza oficjalna wzmianka o opadu ryb pochodzi z 1859 roku. Wtedy „rybi” deszcz był w Walii, w mieście Glamorgan, gdzie „haczyk” znajdował się na powierzchni równej trzem kortom tenisowym. Opady ryb odnotowano niemal na całym świecie. Tak więc w pogodny, ciepły majowy dzień w 1956 roku żywe ryby spadły z nieba na farmę w Chalatchi w stanie Alabama.

Naoczni świadkowie tego tajemniczego incydentu twierdzili, że wypadli „jak znikąd”. Początkowo kapała na niewielki skrawek ziemi o powierzchni zaledwie dwustu stóp kwadratowych, a potem wypadła z niej niezwykła chmura od ciemnej do prawie białej i trzy gatunki ryb – sum, okoń i leszcz.

Z faktu, że ryby były żywe i trzepotały, widać, że nie utrzymywały się na niebie zbyt długo, czego nie można powiedzieć o samym opadu, który według naocznych świadków trwał dobre 15 minut. Chociaż wszystkie ryby były rodzime, a rojący się od nich potok znajdował się zaledwie dwie mile od farmy, od wielu tygodni nie było tornad ani huraganów, więc nie jest jasne, w jaki sposób wzniosły się w niebo i zostały przetransportowane na tę odległość.

Było wiele innych podobnych przypadków w Stanach Zjednoczonych w tym stuleciu (Boston, MA; Thomasville, Alabama; Witchite, Kansas). Rankiem 19 grudnia 1984 r. na Santa Monica (autostrada w pobliżu Cranshaw Boulevard w Los Angeles) padało niezwykle licznie ryby, powodując sytuację awaryjną na drodze. W następnym roku duża część ryb spadła z nieba na podwórku domu Luisa Castorino w Fort Bort, który później przyznał, że bardzo się bał tego, co się dzieje, ponieważ mocno wierzył w swoje nadprzyrodzone pochodzenie.

Opady rybne są tak powszechne w niektórych krajach, takich jak Indie i Australia, że tamtejsze gazety prawie przestały o nich informować na swoich stronach. Jeden z australijskich przyrodników, Gilbert Whitley, opublikował nawet listę pięćdziesięciu deszczy ryb na szóstym kontynencie w samym tylko 1972 roku. Obejmowały one upadki rybek strumieniowych w Cressy, Victoria; krewetki w pobliżu Singleton, Nowa Południowa Walia; okoń karłowaty w Hayfield w stanie Wiktoria oraz niezidentyfikowane gatunki słodkowodne, które zaatakowały przedmieścia Brisbane.

Chociaż takie prysznice nie są tak powszechne w Wielkiej Brytanii, wciąż można znaleźć kilka doniesień o nich. W sierpniu 1914 r. widziano nieszczęsne węgorze lądujące w rejonie Hendon w Sunderland; w tym samym miesiącu 1948 pewien pan Ian Reti z Hayling Island w Hampshire został obsypany dorszem, kiedy poszedł grać w golfa. Wśród skorupiaków, które od czasu do czasu spadają na brytyjską glebę, najbardziej rozpowszechnione są kraby.

Image
Image

Chociaż salamandry nie występują w Północnej Dakocie, w październiku 1949 roku spadł ich deszcz, który osiągnął rozmiar dziesięciu centymetrów.

Urzędnicy w Japonii mieli również trudności z wyjaśnieniem pojawienia się pewnego ranka na brzegu Senzumara (Oshima) tuszy pięciomiesięcznego słonia. Dokładne badania wykazały, że na pokładzie samolotu nie było umierających słoni, a w japońskich ogrodach zoologicznych nie znaleziono żadnych zaginionych słoni.

Ale jeszcze bardziej nieprzyjemne było doświadczanie deszczu krwi i mięsa. Ale tak właśnie się stało: tony kawałków czarnego suszonego mięsa spadły na ranczo w Kalifornii 9 sierpnia 1869 roku. Ci, którzy badają takie zjawiska, doskonale znają również doniesienia o całym wozie mięsa (oczywiście bez wozu) rozrzuconym po wzgórzach hrabstwa Wat w stanie Kentucky 3 marca 1876 roku.

Te i wiele innych podobnych przypadków opisano w „Księdze potępionych”, opublikowanej przez amerykańskiego naukowca Charlesa Hoya Fort, który był namiętnym i niestrudzonym kolekcjonerem zjawisk paranormalnych. W ciągu swojego krótkiego życia zebrał setki relacji o takich zjawiskach, które miały miejsce w drugiej połowie XIX - początku XX wieku.

Czy takie zdarzenia można wytłumaczyć czymś innym niż nadprzyrodzone powody? Niektórzy myślą, że możesz. Wśród meteorologów powszechnie uważa się, że skoro opadów ryb nie można już uważać za fantazje, to przynajmniej ich wyjaśnienia nie powinny pochodzić ze sfery zjawisk paranormalnych.

Ale trudno sobie wyobrazić, jak trąby powietrzne lub wiatry sortują ryby według gatunków, woląc jedną nosić, a drugą odrzucając. A dlaczego nic innego nie spada z rybą - na przykład piasek lub glony? Kiedy mieszkańcy morza spływają z góry, nikt nie zauważa słonych deszczów przed nimi ani po nich, a jeśli teoria wirów wodnych może „zlikwidować” deszcze gatunków żyjących przy powierzchni wybrzeża morskiego, to nie radzi sobie z przypadkami, gdy „pada” gatunki głębinowe lub te, które wolą mieszkać dalej od wybrzeża.

Ale jeśli spadające ryby i żaby da się jakoś wcisnąć w naukowe ramy, to jak można wytłumaczyć przypadek, kiedy 25 listopada 1961 roku w Ely-Zabetton (Tennessee) spadła z nieba tona plastikowej folii (zauważ, że nie ma samolot w pobliżu To było). Setki kilogramów plastiku dosłownie pokryły okoliczne pola. Zastępca szeryfa Paul Nidiffer powiedział, że ogromny przezroczysty arkusz nie ma kształtu, początku ani końca, który można by znaleźć.

Ani on sam, ani towarzyszący mu ludzie nie znaleźli żadnych napisów ani etykiet. Federalna agencja lotnicza w Knokoville nie dodała niczego do wskazówki, a praktyczni rolnicy pocięli na kawałki i wykorzystali film do pokrycia stogów siana i łóżek tytoniu. A 19 lutego 1965 roku w Bloomsbury w Pensylwanii padało z maleńkich plastikowych półkul wielkości guzika na koszuli.

Często mówi się, że duże kawałki lodu w tajemniczy sposób spadły z nieba, co zwykle przypisuje się rozmrożonemu skrzydłu samolotu. Na dużych wysokościach na kadłubie wilgoć naprawdę zamarza, a następnie opada, gdy samolot wlatuje w ciepłe warstwy atmosfery. Zdarzały się nawet przypadki, gdy płyn dezynfekujący i odpady wyciekały z toalet i zamarzały w ten sposób. Jednak nie wszystkie gradobicia składały się ze ścieków, a wiele spadło na ziemię w miejscach oddalonych od dróg oddechowych.

A poza tym informacja o upadku takich brył lodu dotarła do nas nawet wtedy, gdy samolot nie został zbudowany. Na przykład 14 sierpnia 1849 r. The Times szczegółowo opisał upadek masy lodu o masie ponad pół tony na łące w pobliżu Horde na wyspie Skye w Szkocji. Budynek, w który uderzył pocisk, zawalił się w mgnieniu oka z powodu… pojedynczego gradu.

Image
Image

Badanie wykazało, że był całkowicie przezroczysty i składał się z kryształów w kształcie rombu o długości od 1 do 3 cali.

Dalsze testy wykazały, że lód powstał z mętnej wilgoci, ale eksperymenty przeprowadzone w warunkach laboratoryjnych nie odtworzyły niczego, co choćby w przybliżeniu przypominało dziwną krystaliczną strukturę lodowych gradów.

Inna teoria, która sugeruje, że ogromne masy lodu spadające z bezchmurnego nieba mogą mieć nieziemskie pochodzenie, czyli innymi słowy lodowe meteoryty, jest mało wiarygodna. Ale jeden z profesorów z Instytutu Drekel powiedział: „Mogę śmiało zadeklarować, że te duże bloki lodu nie mogą mieć pochodzenia meteorologicznego. Procesory atmosferyczne nie mogą tworzyć ani utrzymywać takich mas lodu, zwłaszcza w ówczesnych warunkach pogodowych.”

Image
Image

Wtóruje mu profesor Rene z Laboratorium Badań Atmosfery i Kosmosu na Uniwersytecie Kolorado:

„Teoria meteorologiczna nie ma wystarczających podstaw. Chociaż niektórzy astronomowie uznają istnienie meteorów zrobionych z lodu, wątpliwe jest, aby takie bryły mogły przetrwać intensywne ciepło, w które wchodzą po wejściu do atmosfery.”

Ogólnie biorąc, biorąc pod uwagę powyższe fakty, bardzo trudno jest wyjaśnić te tajemnicze zjawiska jakimikolwiek przyczynami o naturalnej, fizycznej własności. Czasami pojawia się nawet szalona myśl: czy nie jest to sztuczka jakiegoś kosmicznego żartownisia? Wszakże we wszystkich krajach świata spadały na ludzi tajemnicze kulki piany, cienkie kosmyki „anielskich włosów”, dziwne kawałki liny. Większość z nich ma coś wspólnego.

Jak zauważył Ivan Sanderson w wydaniu Pursyot z kwietnia 1969 r. (czasopismo Towarzystwa Badań Niewyjaśnionych), „zarówno przedmioty ożywione (ryby, żaby), jak i przedmioty nieożywione (posągi, monety) są obiektami ziemskimi. Tylko to wszystko jest teleportowane, wystawione na nieznane nam siły, przemieszczane w przestrzeni i… czasie!”

Oprócz spadających z nieba stworzeń zdarzają się też wielobarwne deszcze. Obecnie większość ekspertów tłumaczy to działalnością obiektów przemysłowych i surowcami, z którymi pracują, a także wysokim procentem nadmiaru emisji zużytych substancji aerozolowych do atmosfery. Ale te straszne widoki zdarzały się setki razy w historii, zarówno w wiekowej starożytności, jak iw czasach nam bliższych.

Nawet starożytny grecki historyk i pisarz Plutarch mówił o krwawych deszczach, które spadły po wielkich bitwach z plemionami germańskimi. Był pewien, że krwawe opary z pola bitwy przesiąkły powietrze i malowały zwykłe krople wody na krwistoczerwony kolor.

Z innej kroniki historycznej można dowiedzieć się, że w 582 r. w Paryżu spadł krwawy deszcz. „Dla wielu ludzi krew zabrudziła ich suknię”, napisał naoczny świadek, „że sami ją zrzucali z obrzydzeniem”. I tak dalej… aż do ostatnich 30, które wypadły w ubiegłym stuleciu, kiedy nikt się ich nie bał.

Czerwony deszcz na Sri Lance

Image
Image

Tak zwane deszcze "kolorowe" zawdzięczają swoje pochodzenie wiatrom, które unoszą w powietrze tony czerwonego pyłu ołowianego, na przykład na Saharze, i zrzucają go w czerwonym deszczu gdzieś w Europie, lub tornadom, które wysysały wodę z bogatego jeziora w mikroskopijnym planktonie. Jeśli chodzi o deszcz mleczny, to zwykle zawiera drobinki kredy i białej glinki.

Ale niezwykły żółto-zielonkawy deszcz spadł na indyjską wioskę Sangrampur, położoną 60 km od Kalkuty. Jego kolor i przypominające klej kropelki wywołały panikę wśród ludności. Obawiając się skutków toksycznych, przeanalizowaliśmy je. Ku zaskoczeniu badaczy krople okazały się być odchodami pszczół, w których znaleziono ślady miodu. Ten „deszcz” przyniosły ogromne roje pszczół przelatujące nad wioską i jej okolicami.

Naukowcy znaleźli wyjaśnienie wielobarwnego deszczu, który bardzo przestraszył mieszkańców Kerali w Indiach. Ale najpierw opady w kolorze żółtym, zielonym i czarnym zaskoczyły naukowców. Sugeruje się, że przyczyną tego zjawiska był popiół wulkaniczny i piasek Sahary przyniesiony przez zachodni monsun.

Nie było jednak wystarczającego uzasadnienia dla tej teorii i hipoteza została odrzucona. Eksperci od dawna badali próbki wielobarwnej wody, dziwnie rozlanej z nieba, i doszli do wniosku, że za wszystko odpowiada meteoryt. Stwierdzono, że na krótko przed tym, jak mały meteoryt wszedł w ziemską atmosferę, ale jego rozmiar był niewielki, więc ciało niebieskie spłonęło i rozpadło się na tysiące maleńkich kawałków.

Tak więc znaleziono wyjaśnienie kolorowych deszczów. Ale pełna interpretacja frotskis, począwszy od biblijnej opowieści o „mannie z nieba”, nie została jeszcze w pełni wyjaśniona.

Zalecana: