Co Zniszczyło Mury Starożytnego Jerycha?

Wideo: Co Zniszczyło Mury Starożytnego Jerycha?

Wideo: Co Zniszczyło Mury Starożytnego Jerycha?
Wideo: MOJŻESZ, OSTATNIE ZWYCIĘSTWO I JERYCHO - Stary Testament | Odcinek 20 | Bajka po polsku 2024, Marsz
Co Zniszczyło Mury Starożytnego Jerycha?
Co Zniszczyło Mury Starożytnego Jerycha?
Anonim
Co zniszczyło mury starożytnego Jerycha? - Jerycho, infradźwięki, trąbki Jerycho, trąbka, trąbki
Co zniszczyło mury starożytnego Jerycha? - Jerycho, infradźwięki, trąbki Jerycho, trąbka, trąbki

… "Lud krzyczał, a oni grali w trąby … A mur miejski runął do fundamentów" … Tak Biblia opowiada o jednej z najbardziej tajemniczych bitew przeszłości - upadku Jerycha. Ale może legenda biblijna to nic innego jak bajka? A może kolejne złudzenie historyczne, skoro mury zawaliły się z zupełnie innych powodów?

Image
Image

Badania archeologiczne ujawniły już zadziwiające fakty. Otoczone murami miasto Jerycho faktycznie istniało w Palestynie, na terytorium współczesnej Jordanii, między siódmym a drugim tysiącleciem p.n.e.

Pozostałości dawnych fortyfikacji odnaleźli współcześni archeolodzy. Co więcej, zdaniem niektórych badaczy, mury miejskie zostały naprawdę zniszczone w krótkim czasie i nie padły ofiarą czasu i żywiołów.

To odkrycie skłoniło naukowców do zbadania tajemnicy zjawiska „trąb Jerycho”. Czy naprawdę można stworzyć urządzenie, z którego drgań akustycznych nie uratują nawet najgrubsze ściany?

Pozostałości murów Jerycha i ich pierwotny wygląd na planie (poniżej)

Image
Image
Image
Image

Przez długi czas zagadka pozostawała nierozwiązana. Tak, głośne dźwięki są naprawdę szkodliwe dla ludzi. Mówią, że w średniowieczu doszło nawet do tak okrutnej i bolesnej egzekucji: człowiek został umieszczony pod dzwonem, a grzmot miedzi stopniowo zabijał biedaka.

Tak, każda konstrukcja ma swoją własną częstotliwość wibracji. A jeśli przy tej samej częstotliwości wzbudzone zostaną drgania z zewnętrznego źródła, to może wystąpić rezonans – drgania konstrukcji będą samoistnie stawały się coraz silniejsze, aż do zawalenia się. Historyczna anegdota o kompanii żołnierzy, która idąc krokiem przeszła przez most i zawaliła się, stała się podręcznikiem.

Ale im dalej trwały badania, tym bardziej naukowcy byli przekonani, że nawet większe zniszczenia niż grzmoty i dudnienie mogą powodować dźwięki… niesłyszalne. Faktem jest, że na własne uszy słyszymy tylko część drgań akustycznych - od około 20 Hz do 20 kiloherców.

Nasze błony bębenkowe nie odbierają dźwięków poniżej i powyżej tego zakresu, chociaż istnieją. Dźwięki poniżej 20 herców zaczęto nazywać infradźwiękami, a powyżej 20 000 herców ultradźwiękami.

W technologii i medycynie coraz częściej stosuje się ultradźwięki. Ale to nie znaczy, że nic nie wiadomo również o infradźwiękach.

Jednym z pierwszych, który zwrócił uwagę na infradźwięki, był „mag eksperymentu” - słynny amerykański fizyk Robert Wood. W 1901 na prośbę przyjaciela, reżysera teatralnego, stworzył trąbkę o bardzo niskim głosie.

Kiedy Wood wykorzystał ją w londyńskim teatrze, mając nadzieję, podobnie jak reżyser, wywołać u publiczności niepokój niezbędny podczas przedstawienia, ludzi ogarnął najbardziej naturalny horror. Wielu uciekło z przedstawienia w panice.

Image
Image

Eksperyment teatralny musiał zostać przerwany. Ale to wcale nie znaczy, że doświadczenie Wooda zostało natychmiast zapomniane. Wynalazcy próbowali znaleźć wojskowe zastosowania infradźwięków. Na przykład w kwietniu 1945 roku alianci odkryli potworną instalację na poligonie Hillersleben. Okazało się, że to ultraniski emiter dźwięku stworzony w III Rzeszy. Postanowiono kontynuować eksperymenty akustyczne. Ponadto alianci mieli własne motywy dalszej pracy.

Na przykład pracownicy jednej z fabryk na południu Francji zaczęli otrzymywać skargi na dziwne dolegliwości. Po kilkugodzinnej pracy w sklepie wielu odczuwało ból głowy, niepokój, niektórzy mieli nawet krwotoki z nosa. Administracja zakładu poleciła profesorowi V. Tavro zidentyfikować przyczynę tego zjawiska.

Przeprowadził serię badań i zdał sobie sprawę, że przyczyną wszystkiego był wentylator, za pomocą którego wentylowano warsztat. Okazało się, że jego łopatki obracając się m.in. wytwarzały wibracje akustyczne o częstotliwości około 7 herców. Te fale infradźwiękowe spowodowały, że pracownicy źle się poczuli.

Po odkryciu niezwykłego zjawiska naukowcy zaczęli go dalej badać. W tym celu konieczne było odtworzenie infradźwięków w laboratorium. W laboratorium Gavreau zbudowano gigantyczny gwizdek, przypominający wielokrotnie powiększonego policjanta.

Sam profesor przyznał, że nie odważył się włączyć swojej instalacji z pełną mocą 2 kW w obawie przed zniszczeniem budynku laboratorium. Już przy wypromieniowanej mocy 100 watów ludzie uciekali na oślep, a ściany i sufit pokrywały pęknięcia.

Późniejsze eksperymenty francuskiego naukowca potwierdziły smutną chwałę ultraniskich wibracji. Osoby narażone na panikę infradźwiękową cierpią na silne bóle głowy i tracą rozum. Przy częstotliwości 7 Hz rozpoczyna się rezonans całego organizmu: żołądek, serce i płuca zaczynają tańczyć. Zdarza się, że potężne dźwięki rozrywają nawet naczynia krwionośne. A 2 kW to nie granica.

Nasi badacze nie ignorowali takich przypadków. W latach 30. XX wieku akademik V. V. Shuleikin był zainteresowany taką zagadką. Kiedy radziecka ekspedycja naukowa pracowała nad statkiem Taimyr na Oceanie Arktycznym, wielu jej uczestników skarżyło się na silny ból ucha, który pojawiał się, gdy balony były wypuszczane w górne warstwy atmosfery.

Słuchając dokładnie tych samych balów w Moskwie, nic takiego nie zaobserwowano. Kulki zachowywały się dość spokojnie. Więc winne jest morze? Przypuszczenia akademika potwierdziły eksperymenty na wybrzeżu Morza Czarnego.

Nieco później radziecki naukowiec N. Andreev udowodnił, że infradźwięki powstają nad powierzchnią wody w wyniku tworzenia się wirów falowych. Cóż, jeśli tak jest, to dlaczego przeszywający wiatr i silne fale nie miałyby stać się źródłem potężnych infradźwiękowych wibracji powietrza? Według wyliczeń naukowców nawet przeciętna burza może generować infradźwięki o mocy dziesiątek kilowatów, rozprzestrzeniające się na setki kilometrów na terenie dzielnicy.

Nawiasem mówiąc, fakt ten pozwala rzucić światło prawdy na jeszcze jedną tajemnicę natury. Wielu słyszało o tajemniczych wydarzeniach w tzw. Trójkącie Bermudzkim. Utrata i utrata wzroku u załóg, zaburzenia pracy mózgu, nagłe pogorszenie stanu zdrowia, panika i w konsekwencji liczne opisane w literaturze katastrofy – wszystko to wydaje się dobrze wpisywać w schemat biologicznego oddziaływania infradźwięków na ludzie.

Kropki nad „i” w problemie infradźwięków oraz listę ofiar Trójkąta Bermudzkiego miała umieścić specjalnie wysłana w te rejony w latach 60. ubiegłego wieku amerykańska ekspedycja. Amerykanie powiedzieli jednak, że nie mogą znaleźć niczego niezwykłego.

Możliwe, że tak właśnie jest. Ale może amerykańscy naukowcy ukryli pewne fakty przed opinią publiczną? Rzeczywiście, sądząc po niektórych informacjach, badania infradźwięków były prowadzone w tajnych laboratoriach za granicą od wielu dziesięcioleci.

Na przykład w latach 1961-1962 naukowcy NASA przeprowadzili serię eksperymentów nad wpływem potężnych infradźwięków na ludzi. Faktem jest, że źródłem niesłyszalnych dźwięków jest między innymi silnik rakietowy. I trzeba było zrozumieć, czy ludzkie ciało wytrzyma takie uderzenie podczas lotu kosmicznego.

Okazało się, że niskie częstotliwości dźwięku - od 0 do 100 herców - o natężeniu dźwięku do 155 decybeli wytwarzają wibracje w klatce piersiowej, które wpływają na oddychanie, powodują kaszel i bóle głowy, a także zniekształcenia percepcji wzrokowej. Szczególnie szkodliwe dla oczu okazały się drgania o częstotliwości 19 Hz – wchodzą w rezonans z gałkami ocznymi. Jednocześnie, według zeznań inżyniera Vick Tandy, ludzie mają nawet „wizje” w oczach.

To z kolei umożliwiło postawienie takiej hipotezy. Jak wiadomo, w starych zamkach, opuszczonych budynkach niektórzy obserwatorzy od czasu do czasu widzą duchy - upiorne postacie w kolorze szarym lub białym. Jak twierdzą naukowcy, infradźwięki w takich budynkach mogą być generowane przez wiatry przemierzające długie korytarze zamku. W końcu zawsze jest pełen przeciągów.

Image
Image

Cóż, co robią obecnie badacze infradźwięków? Już w latach 80. ubiegłego wieku holografia akustyczna rozpoczęła swój intensywny rozwój. W przeciwieństwie do holografii optycznej, która umożliwiła tworzenie trójwymiarowych obrazów obiektów widocznych w przezroczystym ośrodku – na przykład w powietrzu lub w bardzo czystej wodzie, holografia akustyczna znalazła zastosowanie przede wszystkim w geofizyce.

Za pomocą fal sejsmicznych wnikających głęboko w trzewia naszej planety naukowcy nauczyli się uzyskiwać informacje o strukturze warstw Ziemi, ich cechach, o lokalizacji niektórych minerałów w podziemnych magazynach.

Później w technice zaczęto wykorzystywać holografię akustyczną. Z jego pomocą, jak zapewniają naukowcy, w niektórych przypadkach udaje im się dostrzec nie tylko kształt przedmiotu, ale także jego wewnętrzną strukturę - na przykład muszle i inne defekty wewnątrz metalowego odlewu.

Ostatnio podobna technologia pojawiła się w medycynie. Za pomocą ukierunkowanych fal akustycznych można przeprowadzać bardzo precyzyjne sondowanie narządów wewnętrznych, a nawet przeprowadzać operacje bez nacięć.

Tak więc, teraz pod kierownictwem naszego rodaka, dr. Aleksandra Shchukina, obecnie pracującego w Stanach Zjednoczonych, pracownicy Laboratorium Stephena Davidsona w New Jersey tworzą wirtualny „palec akustyczny”, który pozwoli na szczegółowe badanie guzów i kruszenie kamieni żółciowych bez penetracji ciała.

Nie zapomniano jednak o możliwości militarnego wykorzystania takich urządzeń. Według prasy zagranicznej, w Stanach Zjednoczonych w naszych latach znaleziono sposób na radykalne zwiększenie sprawności instalacji infradźwiękowych, która wcześniej sięgała zaledwie 1%. W efekcie udało się stworzyć prototyp armaty dźwiękowej, która emituje dwie fale akustyczne w zakresie niskich częstotliwości.

Główną sztuczką jest to, że te fale z emiterów mogą być skupione w pewnej odległości od źródeł. Interferencja fal prowadzi do gwałtownego wzrostu wahań, co, jak mówią, umożliwia „wyłączenie dużych jednostek wroga”, a także rozproszenie tłumów protestujących.

Ponadto w trakcie eksperymentów okazało się, że działo infradźwiękowe skierowane przez otwór wentylacyjny w głąb Ziemi jest w stanie wywołać nawet lokalne trzęsienia ziemi. Okazuje się więc, że droga do powstania broni sejsmicznej jest otwarta.

Jednak jest mało prawdopodobne, aby trąbki Jerycho, od których rozpoczęła się ta historia, mogły być jako takie wykorzystane. Do niszczenia murów ich moc nie wystarcza. Ostatnie badania wykazały, że mury miejskie i inne budowle Jerycha zostały zniszczone przez trzęsienie ziemi. Jednak, jak wiadomo, generuje również fale infradźwiękowe. Więc…

Zalecana: